100 - Gry i zabawy zręcznościowe

Dzieciństwo jest jak gra chcesz ją jak najszybciej przejść a później żałujesz że się tak szybko skończyło (powiedzenie - Autor nieznany). W czasie mojego dzieciństwa gier i zabaw zręcznościowych na podwórku było bardzo dużo. Postaram się przybliżyć te najbardziej popularne. W niektóre bawili się tylko chłopcy a w niektóre tylko dziewczęta. Głównymi miejscami przeprowadzania tych zabaw było: szkoła i podwórko. W szkole zabawy odbywały się przeważnie przed i po zajęciach i w przerwach międzylekcyjnych. Zabawa poza szkołą oznaczała czas poza zajęciami i miejsca takie jak podwórko, plac zabaw, boisko i nasze mieszkania. Zabawy zręcznościowe wypełniały też czas wolny, na rajdach, wyprawach, koloniach, obozach, oazach czy wagarach szkolnych.  



Były szkolne i pozaszkolne ale i z podziałem dla chłopców i dla dziewcząt. W tamtych czasach i naszym wieku wstyd było się bawić chłopakom w gry przypisane dla dziewcząt. Jedną z takich gier dla dziewcząt była zabawa sznurkiem. Oplatało się obie ręce sznurkiem który przeciągało się odpowiednio palcami druga osoba zdejmowała ten sznurek i oplatała swoje dłonie w taki sposób aby sznurek tworzył różne formy przestrzenne. Następnie pierwsza lub kolejna osoba zaplatała ten sznurek itd. jedna osoba po drugiej w taki sam sposób. Nie wiem co w tym widziały dziewczyny ale potrafiły tak stać w grupie i bawić się godzinami. My, chłopcy nie widzieliśmy w tej zabawie nic ciekawego. Nie było w niej żadnej formy rywalizacji, więc nas ta zabawa nie kręciła ale dziewczęta świetnie się w nią bawiły. 
 
 
Kolejna zabawa piłką wypchaną wiórami zawieszoną na gumce. Może nie była rewelacyjna ale ciekawsza niż sznurki na rękach. Można było komuś dla żartu "przyfasolić" taką piłką na gumce. Czasami zabierało się te piłki, zabawki dziewczynom i wykorzystywało przez nas w sposób chuligański, przyfasoliło się komuś taką piłką albo rozbujało i wyrzucało w powietrze a piłka lądowała na dachu albo drzewie.


Piłki na gumkach kupowało się przeważnie na odpustach kościelnych albo robiło samemu. Piłka przypominała zabawkę jojo ale gumka nie nawijała się na piłkę jak na krążek. Konstrukcja była bardzo prosta, zastosowane materiały do wykonania było przeróżne. Zrobienie takiej zabawki to była chwila moment trzeba tylko było mieć odpowiednie materiały: wióry, gąbka, wata, sznurek, gumka do majtek, gumki z ubrań. wychodziła piłka o średnicy ok 5-7 cm opleciona gumką wypchana trocinami, watą, gąbką. Zabawa polegała na odbijaniu piłeczki trzymając za gumkę w różnych kombinacjach. Szału to nie robiło ale zabawa jakaś była. Zawijało się gumkę na palcu środkowym i odbijało piłkę o wewnętrzną część dłoni kręcąc ją i wymachując.  Kolejna gra w ciupy. 



W grę grali zarówno chłopcy jak i dziewczęta, w szkole i na podwórku. Do gry potrzebne były drobne kamyczki, które należało w odpowiedni sposób podrzucać i łapać, zaliczając kolejne etapy trudności. My w naszej wersji podwórkowej graliśmy kostkami do gry w kości, piłeczkami z kauczuku i kamieniami. Gra kamyczkami była najczęściej stosowana. Kamyczki po rozsypaniu nie rozpraszały się za bardzo co ułatwiało ich zbieranie. Może też dla tego kamyczkami, że były łatwo dostępne i można było dobrać odpowiednie ich kształt i rozmiar. Jeśli dany kamyczek nie pasował to się go wyrzucało i szukało innego. Gdy podczas gry w szkole nauczyciel zabrał nam kamyczki do gry to była mała strata i na przerwie szło się przed szkołę i zbierało następne. 


W okresie uczęszczania przeze mnie do szkoły podstawowej bardzo modna była Kostka Rubika. Zabawa ta polegała na układaniu kostki. Była ona bardzo modna w okresie mojego dzieciństwa zarówno wśród dziewcząt i chłopców. Dzieci i dorosłych była to zabawa zręcznościowo logiczna.. Na podwórku, wśród kolegów każdy z nas miał kostkę. Był taki okres czasu że, zarówno na podwórku podczas przesiadywania na placu jak i w szkole przeważnie na przerwach wszyscy układali kostkę. Była bardzo podobna sytuacja jak obecnie ze spinerami wśród dzieci. Taka moda która na zabawy przedmiotami cały czas trwa, tylko te przedmioty do zabawy się zmieniają.
Tamta Polska - Fragment Polskiej Kroniki Filmowej z 1982r...


Kolejna gra nazywana przez nas w łapki i uważana na podwórku za dziewczęcą. W łapki grało się we dwie osoby w jednym czasie, osoby mogły się zmieniać. Poległa na wykorzystaniu dłoni, rąk i przedramion przeróżnych układów: dotknięć, potarć, klaśnięć, uderzeń dłońmi i ramionami w dłonie i ramiona drugiej osoby. Często tym układom towarzyszyły piosenki wyśpiewywane w rytm lub wierszyki wypowiadane w sposób podziału słów na sylaby. To były takie łapki w układach choreograficznych w wykonaniu dziewcząt. Bawiąc się co chwilę zmieniając się w parach. Chłopcy mieli swoją wersją gry w łapki zbijane. 


Chłopięca odmiana tej gry była wersja szybkościowa z element ryzyka i rywalizacji. Polegała na obiciu rąk przeciwnika. W grę grały dwie osoby. Toczyły pojedynek stojąc naprzeciw siebie. Jedna osoba ustawiała dłonie wewnętrzną stroną do góry druga osoba przystawiała swoje dłonie odwrotnie.



Zabawa polegała na szybkim nakryciu swoimi dłońmi dłoni przeciwnika i uderzeniu w nie oczywiście jak najmocniej i zadaniu jak największego bólu. Osobą uderzającą była ta osoba która miała ręce ułożone pod spodem. Osoba której dłonie były na wierzchu miała za zadania uciec z dłońmi tak żeby uderzający nie zdążył jej uderzyć. Jeśli uciekającemu udało się uciec następowała zmiana uderzające stawał się uciekającym a uciekający uderzającym. Jeśli uderzający trafił w ręce uciekającego to męczył swoją ofiarę aż do poddania się. Często zabawa kończyła się czerwonymi obitymi rękami i łzami w oczach. W zabawie liczyła się szybkość i zręczność. Pamiętam taką sytuację  jak do pojedynku dwóch chłopaków doszło w szatni szkolnej. Jeden chłopak, dobrze zbudowany o atletycznej budowie ciała a drugi chudy szczupły, chucherko. Po kilku minutach pojedynku w łapki. Po serii uderzeń w ręce tego dobrze zbudowanego chłopca jego dłonie były bardzo czerwone. Gapie których było dużo dookoła zaczęli się naśmiewać i dogadywać, że olbrzym dostanie bęcki i przegra z chucherkiem. Olbrzym z obitymi dłońmi, z uśmiechem na ustach zaprzeczał i na okrągło mówił, że się dobrze bawi i nic mu nie jest. Jeden z gapiów stwierdził, że skoro tak fajnie się bawisz, to czemu łzy płyną Ci po policzkach? Po kilku kolejnych klapsach w dłonie olbrzym poddał walkę. Chłopiec o budowie chucherka wygrał z olbrzymem w łapki. Gdyby doszło do walki na pięści to olbrzym stłukł by chucherko na kwaśne jabłko. Siła w tej zabawie nie była tak ważna jak szybkość i zręczność. Przegrana jest źródłem wielkiej mądrości, ponieważ od niej uczysz się wygrywać (Powiedzenie - autor nieznany). 


Podobna była zabawa w kowboi. Cel gry był taki sam jak w łapki odmiana dla chłopców. Obić dłonie przeciwnika żeby się poddał. W pojedynku brało udział dwóch graczy jeden był uciekającym drugi uderzającym. Gracze stali naprzeciw siebie w odległości na wyciągnięcie rąk. Uciekający trzymał ręce złożone jak do pacierza i mógł nimi uciekać poprzez ruchy w górę lub w dół. Uderzający trzymał ręce na swoich udach, podobnie jak kowboj trzyma ręce na kaburach pistoletów w czasie pojedynku. Gra polegała na uderzeniu w ręce uciekającego. Jeśli trafienie się udało to można było dalej karcić przeciwnika. Jeśli uciekającemu udało się uniknąć uderzenia następowała zmiana. Role się odwracały. Gdy jeden z uczestników odczuwał taki ból dłoni, że nie chciał kontynuować gry poddawał się. Zabawa była chyba bardziej bolesna niż łapki. Gdy ktoś dostał celne trafienie to aż z bólu ręce wkładał pomiędzy nogi wydając dziwne syczenie ustami.



Gdyby teraz Stwórca zabrał Ci wyobraźnie, poznałbyś jak smakuje prawdziwa nuda (Powiedzenie - autor nieznany)Kolejną z zabaw zręcznościowych było łapanie przyborów do pisania my mówiliśmy pisaka: ołówka, długopisu, kredki, mazaka, czasami linijki. Głównym miejscem zabawy była szkoła podczas lekcji. Miejscem: ławki i korytarze szkolne. Bawiło się po dwie osoby. Zabawa polegała na spuszczaniu z odpowiedniej wysokości pisaka przez jedną osobę i łapaniu go przez drugą. Z pozoru łatwa zabawa ale wcale łatwa nie była. Liczył się w niej refleks, szybkość reakcji. Osoba łapiąca, tworzyła dłonią koło z kciuka i palca wskazującego. Dryga osoba ustawiała w ustalonej wysokości pisak i w pewnym momencie go puszczała. Celem zabawy było złapanie pisaka poprze zaciśnięcie koła zrobionego z palców. W celu utrudnienia zmniejszało się odległość pisaka od dłoni żeby skrócić czas reakcji. Podczas zabawy, na lekcji często upadał niezłapany pisak na podłogę robiąc hałas w klasie. Nauczyciele nie wiedzieli, że gramy myśleli, że upadał komuś długopis. Dzieci męczą gorzej niż niejeden solidny trening (powiedzenie ludowe).



Kolejna zabawa w Jojo, zabawka szpulką zawieszoną na sznurku. Ciężarek, opuszczony na sznurku trzymanym za nieumocowany koniec, rozwija go wprawiając w ruch obrotowy. Po pełnym rozwinięciu sznurka ciężarek zachowuje moment pędu ruchu obrotowego i nawijając sznurek wędruje w górę. Gdy chodziłem do szkoły podstawowej, przez pewien czas, prawie każdy w klasie przychodził do szkoły ze swoim jojo. Jedni mieli kupowane inni robione. Zabawka nie była zbyt skomplikowana. Sznurek i odpowiednio przymocowana szpulka opuszczana i podciągana. Widziałem jojo robione ze sznurka i drewnianej szpulki od nici krawieckich. Łatwe było zrobienie jojo trudniejsze było operowanie nim i zabawa. Niektóre osoby w szkole miały tą sztukę opanowaną do perfekcji i wyczyniali z jojo sztuczki prawie cyrkowe. 


Zabaw zręcznościowych było wiele mniej lub bardziej bolesne. Szkolne, domowe, podwórkowe, chłopięce, dziewczęce. W tamtych czasach mojego dzieciństwa raczej się nie nudziliśmy. Nawet kiedyś się zastanawiałem gdyby zrobić eksperyment i współczesną młodzież zostawić na całe popołudnie na placu zabaw bez dostępu do multimediów ciekawe co by robili. Czy radzili by sobie tak jak my przed laty przebywając na podwórku czy siedli by na ławce bezczynnie. Komórka, facebook, gadu gadu, nasza klasa -wyłącz je wszystkie i zobacz kto pierwszy zapuka do twych drzwi (Powiedzenie - autor nieznany)