080 - Gra w grzyba

Była to kolejna z podwórkowych gier rzucanych. Oddawało się rzuty nożem, scyzorykiem lub śrubokrętem. Prostotę życia człowieka krzywi prostota warunków. (cytat: Kazimierz Przerwa-Tetmajer). To była najpopularniejsza na naszym podwórku w tamtych czasach tego typu gra rzucana w którą grało się przeważnie śrubokrętem. Czasami nożem lub scyzorykiem. Przeważnie do naszych gier mieliśmy ulubione przedmioty i do tej gry najczęściej używaliśmy dużego, ciężkiego metalowego śrubokręta z drewnianą rączką. Śrubokręt, którym grywaliśmy został podwędzony z jednej z pobliskich piwnic. Pasował idealnie do tej gry bo był ciężki i duży, dobrze się wbijał w ziemię i trawnik a nawet w ciepłe dni zdarzało się wbić go w asfaltowy chodnik. Po zakończonej grze chowaliśmy go w wyznaczonym na podwórku schowku o którym wiedziała tylko nieliczna grupa osób. Po jakimś czasie i tak ktoś nam go zwędził z naszego tajemnego schowka. Dzisiaj już nie pamiętam co się z nim stało ale przez długi czas służył nam idealnie do gry w grzyba jako nasz ulubiony śrubokręt.  


Gra polegała na narysowaniu na ziemi grzyba. Nóżka i czapka dwie części. Rozpoczęcie gry polegało na pokonaniu grzyba. Trafieniu pod rząd ustaloną ilość razy w narysowaną na ziemi nóżkę i czapkę. Najczęściej to było po trzy razy czyli oddaniu sześciu celnych rzutów pod rząd. Jeśli na gracz nie trafił lub nie wbił w określone miejsce rzucał kolejny. Jeśli rzucający pokonał jedną część grzyba nie musiał pokonywać jej od nowa miał ją zaliczoną i rozpoczynał kolejny raz od drugiej części. Po pokonaniu grzyba gracz rzucał w dowolne miejsce poza grzybem najczęściej pobliski trawnik oddając rzut stojąc nogami na czapce grzyba. Jeśli wbił śrubokręt w teren poza grzybem dookoła miejsca w które wbił śrubokręt rysował koło wielkości piłki do koszykówki takie, żeby mieściły się dwie stopy obok siebie. Stając nogami na tym kole oddawał kolejne rzuty i tak do momentu gdy skusił, nie wbił śrubokręta w podłoże. Kolejny gracz pokonywał po kolei namalowane przez poprzedniego koła przez wbijanie w nie śrubokręta. Gdy przeszedł ostatnie to wtedy on wybierał miejsce rzutu i po wbiciu w ziemię śrubokręta rysował kolejne koła. Gra była bardzo popularna bo można było w nią grać nieograniczony czas. Gra polegała na tym, żeby cały czas prowadzić w grze i wyznaczać kierunek podążania. Podczas gier potrafiliśmy się oddalić o kilkaset metrów od grzyba rysując koło za kołem. Śmieszne były sytuacje gdy ktoś trafił śrubokrętem i wbił w drzewo chodnik czy blok. Kiedyś każdy po kolei musiał oddawać rzuty z gałęzi drzewa lub siedząc na murku pod oknem klatki. Rywalizacja mobilizuje do działania (Powiedzenie ludowe). Sytuacje wbicia w chodnik asfaltowy zdarzała się często, latem asfalt nagrzewał się i był miękki jak gąbka. Po kolei oddawało się rzuty czasami rozległość gry była bardzo duża pierwszy gracz był oddalony od ostatniego gracza o ponad sto metrów. Tak się biegało z miejsca na miejsce. W kwestiach spornych zawsze znajdowaliśmy kompromis. Zasady gry zmienialiśmy pod siebie tak żeby gra była nie za trudna nie za łatwa ale możliwa do przeprowadzenia w naszych warunkach. Pewnego razu jeden z kolegów podjął ryzyko i kilka metrów do przodu śrubokrętem ten obrócił się kilkukrotnie dookoła własnej osi i opadając wbił w trawnik. Ten rzut spowodował że każdy kolejny gracz po dojściu do tego miejsca podejmował próby trafienia w kolejny okrąg ale to się nie udawało. Wtedy gra straciła charakter rywalizacji i od tego momentu wprowadziliśmy zakaz rzutów dalej niż na 10 stóp, naszych stóp tak zwanych tip topków. W grze tej nie chodziło o to żeby wygrać a żeby cały czas prowadzić i wyznaczać kierunek. Żeby cały czas rządzić. Podczas tej gry spędzaliśmy aktywnie czas rywalizując między sobą dobrze się wspólnie bawiąc.