087 - Dwa i cztery ognie.

Mieć cela jak baba z wesela (powiedzenie ludowe). Była to zabawa podwórkowa rzucana. Potrzebny był do niej plac podzielony na dwa równe pola. Mógł być to plac na trawniku lub betonie lub sali gimnastycznej. Wielkość tych pól zależała od ilości uczestników. My najczęściej graliśmy na terenie wielkością podobnym do boiska do siatkówki które miało wymiary 6 na 18 metrów. Pole gry przedzielone było na dwie połowy liniami. Boisko do siatkówki już miało namalowane linie do gry ale gdy polem gry był trawnik to linie były usypane z piachu lub stanowiły je kamie i patyki. Na  boisku do piłki nożnej lub asfaltowym placu zabaw najczęściej linie narysowane były kredą lub trawą.


 Do gry potrzebne było płaski teren z oznaczonymi dwoma równymi polami, piłka lub piłki, dwie drużyny i ustalone zasady. Terenem zabawy podczas naszej podwórkowej gry przeważnie było boisko przed blokiem lub pobliski trawnik. Gra polegała na poruszaniu się uczestników po własnym polu gry i celowaniu piłką w graczy przeciwnej drużyny a unikaniu trafień przez przeciwnika. Chodziło o wyeliminowanie z gry wszystkich graczy drużyny przeciwnej poprzez trafienie ich piłką. W grze szkolnej ta zabawa odbywała się na sali gimnastycznej lub na boisku przyszkolnym z liniami do siatkówki, można było grać jednocześnie jedną lub kilkoma piłkami. Granie kilkoma piłkami podnosiło poziom gry i szybkość jej przebiegu. Piłki do tej zabawy stosowane były przeróżne od pompowańców, flaków do piłek nożnych lub siatkowych. Zazwyczaj w podwórkową odmianę graliśmy pompowańcami i flakami a w szkole piłkami do siatkówki bo były one stosunkowo lekkie i po trafieniu nie bolało. W grę mogły grać dwie drużyny. Ilość zawodników zależała od wielkości pola, ilości i wieku grających. Na boisku do siatkówki grało od kilku do kilkunastu osób w drużynie. Drużyny mogły być mieszane grali razem chłopcy z dziewczętami. Podczas gry liczyła się najbardziej: zwinność szybkość, uniki i celność rzutów piłką. Za bardzo nie było widać różnicy w poziomie pomiędzy chłopcami i dziewczętami a nawet czasami dziewczęta były lepsze niż chłopcy.  Poza polem przeciwnika po drugiej stronie boiska stał jeden wyznaczony gracz którego nazywało się matką. Jakakolwiek by ona była, w jakiekolwiek szaty by ją ubrano, to jest zawsze matka (Powiedzenie ludowe). Każda drużyna spośród swoich graczy wybierała najlepiej rzucającą i najsprytniejszą osobę która była matką. Ona stała po drugiej stronie  pola drużyny przeciwnej i miała ten przywilej, że nie można było jej zbijać, grała do końca gry. Gracze jednej drużyny poprzez rzuty piłką poruszając się po swoim polu gry atakując mieli za zadanie trafić piłką któregoś z graczy drużyny przeciwnej która się broniła. Podczas tej obrony wykonywali uniki i biegali po wyznaczonym polu wykonując przeróżne figury gimnastyczne, zwody, przewroty, wygibasy. Podczas tej gry jeden kolega podczas uniku robił szpagat wyglądało to bardzo efektownie ale jak się zorientowaliśmy że tak robi to było mało praktyczne bo po zejściu do szpagatu zanim wstał obrywał piłką. Atakujący podając sobie piłkę z ustawioną po przeciwnej stronie matką próbowali trafić któregoś gracza drużyny przeciwnej. Trafienie było prawidłowe jeśli bezpośrednio piłka dotknęła go bez kontaktu z podłożem. Jeśli ten złapał piłkę podczas próby trafienia to jego drużyna rozpoczynała atak i on mógł rzucać w graczy przeciwnej drużyny. Prawidłowo trafiony uczestnik zabawy odpadał z gry. Raz kolega dostał tak piłką w głowę że odpadł z gry i z lekcji tego dnia bo po trafieniu musiał iść do pielęgniarki szkolnej a ta zwolniła go z zajęć lekcyjnych. Mówiliśmy że miał pecha i farta zarazem. Po nieudanym ataku i złapaniu piłki przez gracza drużyny przeciwnej sytuacja odwracała się i atak szedł w drugą stronę. Dynamika gry była duża strony ataku zmieniały się co chwilę. Po celnym trafieniu gracza była zazwyczaj chwila przerwy, kilka sekund i wtedy rozpoczynała nowy atak matka. Gracze danej drużyny mogli się poruszać tylko po wyznaczonym polu, jeśli ktoś wyszedł poza to pole zostawał wykluczony. Gracze odpadali po prawidłowym trafieniu piłką i gdy już na polu gry nie było zawodników bo wszyscy odpadli to do gry w polu przystępowała matka a jej miejsce zajmował jeden z graczy który odpadł. Po ustalonej ilości trafień matki zazwyczaj trzech gra kończyła się zwycięstwem drużyny której gracze pozostali. Przed każdą rozgrywką były ustalane dokładne zasady. Podczas gry w dwa ognie były dwa kierunki rzutów piłki ze strony matki i drużyny od tego nazwa dwa ognie.
Źródło youtube Łowcy.b, Smile i Kabaret Młodych Panów 


Odmiana w cztery ognie polegała na czterech kierunkach rzutów i w grze były trzy matki. Gra w dwa i cztery ognie była w czasach mojego dzieciństwa bardzo popularną grą w szkole na zajęciach sportowych i na podwórku. Podczas zajęć szkolnych była jedną z podstawowych gier i zabaw ruchowych a tym samym często grywaliśmy w nią na podwórku. Zabawa wspaniale kształtuje elementy sprawności ruchowej szybkości i zwinności. W grę w dwa i cztery bawiłem się na podwórku przed blokiem gdy bylem dzieckiem. Nauczyłem się tej zabawy na zajęciach sportowych w szkole podstawowej gdy byłem dzieckiem i stosowałem ją jako nauczyciel na zajęciach sportowych ucząc jej inne dzieci. Kilka razy bawiłem się w nią będąc na studiach i rajdach wycieczkach szkolnych. Podczas pracy mojej nauczyciela, szkolnego rajdu pieszego zakończonego dwudniowym pobytem w ośrodku wypoczynkowym graliśmy w dwa ognie z uczniami. Nauczyciele kontra uczniowie Podczas tej gry uczniowie postawili sobie za cel wygrać na wszelką cenę ale pomimo starań, zaangażowania z całych sił i młodszego wieku wygrało doświadczenie i spryt. Stara miłość nie rdzewieje (powiedzenie ludowe). 
Gra w dwa ognie.

 

Gra w cztery ognie.