094 - Baza


Nie płacz, że nie masz gdzie iść niektórzy nie mają dokąd wracać (Powiedzenie ludowe). Było to miejsce przesiadywania, spotkań młodzieży z podwórka. 
 
 

W tamtych czasach na osiedlach blokowisk z wielkiej płyty tworzyły się grupy młodzieży które całymi dniami przesiadywały w ulubionych miejscach. Grupy te tworzyła przeważnie młodzież zamieszkująca okoliczne blokowiska, będąca w podobnym wieku, spotykała się i przesiadywała w tych wybranych enklawach, mieszczących się przeważnie na terenie osiedla lub w jego pobliżu, były to np: ławki, trzepaki, trybuny boiska, barierki, różne schowki, sklepy, rogatki, zakamarki blokowisk, piwnice, kanciapy. Były to enklawy, nieduża społeczność, środowisko w których grupa osób przebywała i kolektywnie spędzała czas. W moim przypadku była to społeczność blokowisk, koledzy i znajomi, koledzy z klatki, bloku, podwórka, rówieśnicy ze szkoły, klasy. Bazy były to bardziej i mnie publiczne miejsca do których miały większy lub mniejszy dostęp osoby postronne nie tworzące środowiska. Miejsca te były wybierane przez młodzież i odpowiednio przez nie nazywane. Osoby zainteresowane po nazwie kojarzyły od razu miejsce gdzie się znajduje baza. Było takie powiedzenie "czaić bazę" czyli wiedzieć o co chodzi. Jeśli ktoś powiedział trzepak pomimo że na osiedlu było kilka trzepaków od razu było wiadomo o który trzepak chodzi. Nazwa kanciapa oznaczało konkretną piwnicę, jeśli nie było do końca wiadomo to się precyzowało czyja kanciapa albo u kogo w klatce.    

 

Miejsca zwane bazami służyły nam do spotkań i wspólnego spędzania czasu przez młodzież z podwórek i blokowisk. Baz u nas na osiedlu było wiele i różnie je nazywaliśmy, zazwyczaj nazwa pochodziła od miejsca w którym dana baza się znajdowała i były to:. kanciapy, trybuny boiska, schody za szkołą, plac zabaw, trzepak, rogatka ulic, barierki przy boisku, plac przy żłobku, huśtawka na przedszkolu. Baz było tak wiele jak grup młodzieżowych na osiedlu. Osiedle na którym dorastałem liczyło około 30 bloków. Na jego terenie było z 10 placów zabaw dla dzieci Na każdym z tych placu było kilka grup, które miały swoje bazy. Z wiekiem osoby należące do danej danej grupy potrafiły zmieniać je. Na przykład jedna grupa potrafiła zmieniać kilkukrotnie miejsce swojego przesiadywania. Jako dzieci mieli bazę przy piaskownicy i huśtawkach, w podstawówce była to ławka, barierki przy boisku czy trzepak, w szkole średniej ławka, rogatka, kanciapa, klatka schodowa bloku. Zazwyczaj w wieku szkoły średniej te bazy i miejscówki kończyły swoje funkcjonowanie w późniejszym okresie życia ludzie wchodzili w etap studiów, pracy zawodowej i przesiadywanie w bazach w grupach koleżeńskich umierało śmiercią naturalną. W perspektywie czasu bazy na osiedlach to była trochę takie żywe materie, które funkcjonowały swoim życiem jak materiał, który je tworzył czyli sami ludzie. Na osiedlu było wiele grup młodzieży. Przeważnie każda z tych grup miała swoją miejscówkę zwaną bazą. W różnych okresach mojego życia przesiadywałem w rozmaitych bazach. Z kolegami z podwórka były to plac zabaw przed blokiem, barierki, kanciapy, siłownia, klatki schodowe blokowisk. Z kolegami z klasy szkolnej były to kosze, schodki, trybuny lub spotkania u kogoś w domu jak nie było rodziców. W grupach osiedlowych były to: rogatki osiedlowe, trybuny, boiska, miejsca za szkołą.

 żródło: youtubeMariusz Ostrowski #HOT16Challenge2


Przebywanie w miejscach zwanych bazami mogę podzielić w zależności od okresów czasowych, wieku w jakim byłem i grup znajomych w jakich przebywałem. We wczesnych latach szkoły podstawowej głównym miejscem naszych spotkań z rówieśnikami z klasy szkolnej były schodki za szkołą pomiędzy boiskami. Tam w pobliżu boisk szkolnych spędzaliśmy głównie czas z kolegami i koleżankami z klasy. Za szkołą takie bazy miało jeszcze kilka grup a czasami kilkanaście. W nich przesiadywaliśmy całymi godzinami spędzając czas na rozmowach, wygłupach, grach i zabawach na pobliskich boiskach.



Na schodkach za szkołą w okresie szkoły podstawowej spędzałem z kolegami i koleżankami z klasy bardzo dużo czasu. Wystarczyły słowa przyjdź za szkołę albo przyjdź na schodki i każdy wiedział o które miejsce chodzi pomimo, że za szkołą było pięć miejsc ze schodkami to każda grupa miała przypisane swoje. Nasze były schodki po środku koszy i nikt nam ich nie zajmował. Takie były niepisane zwyczaje. Z kolegami na podwórka przesiadywałem na barierkach przed blokiem lub na placu zabaw siłowni i kanciapie. W tych miejscach zwanych bazami spędzaliśmy codziennie czas na spotkaniach towarzyskich, pogaduszkach grach i zabawach. Kanciapy to były zaadaptowane przez nas komórki lokatorskie, my mówiliśmy piwnice. To były takie nasze mini kluby podwórkowe. Przeważnie na wyposażeniu miały stare łóżka, na których siedzieliśmy stoliki na których grywało się w gry karciane i jakieś media typu radio, magnetofon czy stary telewizor. W późniejszym okresie dorastania w oglądaliśmy w nich filmy video. Czasami na siłownię mówiliśmy kanciapa ale nią nie była. Zbieraliśmy się w kilka lub kilkanaście osób leciała zrzutka, wypożyczaliśmy filmy video i całą grupą oglądaliśmy w naszej bazie kanciapowej filmy. Tak spędzaliśmy czas, podczas oglądania przeważnie było bardzo zabawnie były śmiechy, wygłupy, żarty. W kanciapach siedzieliśmy w okresie zimowym albo gdy nie było na zewnątrz pogody. Nawet najpiękniejsze słowa i miejsca nie zastąpią bliskości (Powiedzenie ludowe). Kolejnym takim miejscem, bazą na podwórku był plac zabaw na którym przesiadywaliśmy od porannych do późnych godzin nocnych. Jak dopisywała pogoda to place zabaw na osiedlu były oblegane przez dzieci i młodzież zamieszkującą pobliskie bloki. Na tych placach przesiadywała młodzież w różnych porach dnia i różnym wieku. Zazwyczaj w godzinach porannych młodsi na wieczór starsi. Gdy chodziłem do podstawówki to my w dzień siedzieliśmy na centralnej, jedynej nie popsutej ławce na placu. Wieczorem na plac przychodziły starsze chłopaki i nas przeganiały oni wtedy siedzieli na tej ławce. Później przyszedł czas, że my byliśmy starsi i to my przeganialiśmy młodszych łebków i przesiadywaliśmy tam wieczorami. Obecnie placu już nie ma i to my byliśmy ostatnim pokoleniem, które piastowało tą tradycję. Na miejscu betonowego boiska przed moim blokiem powstał nowy plac zabaw i na nim metalowa ciufcia, którą obecna młodzież z okolicznych bloków upodobała sobie jako bazę, przesiadując na jej dachu całymi dniami. Plac zabaw i baza na nim o pewnych godzinach dnia była naszym miejsce i nie pozwalaliśmy innym osobom na niej rzebywać a tym badziej robić sobie miejsca spożywania alkoholu. Pewnego w południe na naszym placu siedzieli jacyś starsi faceci i pili piwa. Poszliśmy po kijki i guguły, i z około 20 metrów zza boiska i za żywopłotu obrzucaliśmy ich. Bardzo szybko sobie poszli i już później nigdy ich nie widziałem. Nasze bazy czyli miejsca przesiadywania uznawaliśmy w pewnych godzinach za tylko nasze i pomimo, że były to miejsca publiczne to nie dopuszczaliśmy, żeby ktoś inny, obcy w nich przesiadywał. Do południa na placu bawiły się dzieci i siedzieli rodzice z dziećmi. Później siedziały młode chłopaki i w końcu wieczorami starsze chłopaki. Były nie pisane zasady korzystania z tych miejsc. Gdy kiedyś podczas przesiadywania zapluliśmy miejsce obok ławek to kolejnego dnia podszedł do nas jeden ze starszych chłopaków i powiedział, że jak dzisiaj wieczorem będzie zaplute to skończy się nasze siedzenie na placu. Raczej nie staraliśmy się sprawdzać wiarygodności tego ostrzeżenia. Przeważnie ci starsi chłopcy to było nasze starsze rodzeństwo albo ich koledzy i znajomi. Następnego razu podczas siedzenia na placu na ławce nikt już nie pluł. Jeśli ktoś napluł bo się zapomniał to szybko ścierał butem żeby nie było widać. Kolejnym naszym miejscem bazą w społeczności podwórkowej były barierki przy boisku. Przesiadywaliśmy na nich przez całe dni od powrotu ze szkoły do późnych godzin nocnych. Gdy ludzie z pobliskich bloków denerwowali się i zwracali nam uwagę, że jest za głośno to przechodziliśmy z jednego miejsca w drugie z placu na barierki albo odwrotnie. Tylko jak milicja później policja przyjeżdżała to trzeba było się ewakuować gdzie indziej, przeważnie do którejś klatki schodowej albo kanciapy. W towarzystwie grupy podwórkowej przesiadywało się przeważnie na placu, na barierkach lub w kanciapach. W towarzystwie koleżanek i kolegów z podstawówki naszą bazą były schodki za szkołą. Za szkołą w kilku bazach przesiadywało bardzo dużo młodzieży w różnym wieku z całego osiedla.



Przeważnie większość boisk i pobliskich im schodków była zajęta nawet czasami u podstawy górek przy boisku szutrowym na trybunach było tłoczno. Podczas nasiadówek w bazach osoby z grup rozgrywały pomiędzy sobą meczyki na pobliskich boiskach w gry zespołowe. Wtedy grupy były zespołami. Było jedno boisko, za szkołą, na wnęce wymiarami do piłki ręcznej zazwyczaj grywało się na nim w nogę. Wyżej były dwa boiska do kosza gdy były sprawne to czasami oba zajęte, obok boisko do siatkówki, pomiędzy nimi były pasy schodów które stanowiły kilka baz młodzieży z osiedla. Za szkołą była też miejscówka przy boisku często zajmowana przez grupę młodzieży, która lubiła poodbijać w siatkę. Ostatnie było boisko szutrowe z trybunami, prawie nie używane ale na trybunach siedziały kolejne grupy. Na murku, na wnęce przesiadywała przeważnie grupa starszych chłopaków często pili alkohol, lubili bójki do nich się raczej nie podchodziło. Na schodkach prowadzących do boisk koszykówki kolejne grupy. Na schodkach łączących boiska koszykówki z szutrowym przesiadywałem ja z grupą znajomych z podstawówki. Czasami w okresie wakacji przebywało za szkołą ponad sto osób siedząc w swoich grupach lub wymieszani grali meczyki na pobliskich boiskach. Po drodze dzielącej osiedle na dwie połowy były dwa miejsca przesiadywania najstarszych grup chłopaków z osiedla. Była to rogatka dolna i górna. Pewnego dnia pamiętam na górnej rogatce siedziało kilku chłopaków i przechodziła jakaś wypita grupka z innego osiedla. Od słowa do słowa wywiązała się bójka. Mieli pecha bo jeden przybiegł za szkołę i zarzucił tekstem, że naszych biją. Po chwili z za szkoły wybiegło kilkadziesiąt osób. Wypici awanturnicy musieli ratować się ucieczką. Każda grupa przesiadująca za szkołą miała swoje miejsce i nie zajmowali miejsc innych grup. Czasami towarzystwa łączyły się i grupy mieszały np. podczas meczów ale później wracało się do swoich baz. Miejsce przesiadywania za szkołą czyli bazy bazy były o tyle fajne, że pod nosem mieliśmy wszystkie boiska i przez całe dnie mogliśmy grać w różne zespołowe gry i zabawy sportowe. Podczas przesiadywania na placu był ten dyskomfort, że gdy chciało się pograć meczyk to i tak trzeba było iść za szkołę. Obecnie młodzież też ma takie miejsca spotkań jak my w tamtych czasach, nasze bazy. Czasy się zmieniają ale pewne rozwiązania zostają podobne.

Źródło: YouTube 





Obecnie trochę wygląda to inaczej bo miejscem spotkań współczesnej młodzieży są serwery internetowe, takie współczesne bazy. My mieliśmy trzepak, ławkę oni mają serwer, platformę. Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie (Halina Poświatowska).