086 - Gra w Siatko-nogę.

Czerń to połączenie wszystkich kolorów, a biel to ich całkowity brak (powiedzenie ludowe). Siatko-noga to była gra podwórkowa z elementami piłki nożnej i siatkówki. Kopanie piłki do nogi przez siatkę. Do gry potrzebne było płaskie pole gry najlepiej z asfaltową nawierzchnią, w miarę twardą żeby piłka się dobrze od niej odbijała  Piłka najlepiej do nogi, minimum dwóch graczy i ustalone reguły. Zazwyczaj miejscem naszych rozgrywek na podwórku był: chodnik, boisko asfaltowe, sporadycznie trawnik, klepisko. 


W szkole się grywało na: korytarzu, sali gimnastycznej czy asfaltowym boisku za szkołą. Do gry trzeba było wyznaczyć pole gry i przedzielić je siatką. Pole gry miało różną wielkość w zależności od tego gdzie było i ilości graczy którzy mieli na nim grać. Na chodniku grało się najczęściej pojedynczo lub parami. Na boisku pod blokiem po trzech czterech w drużynie. Czasami rozpoczynało się grę na chodniku pojedynczo i z czasem dochodzili gracze to kończyło się na boisku pod blokiem turniejami w drużynach po dwóch lub po trzech. Podczas gry na jednego zawodnika przypadało ok. 6 metrów pola gry. Wyznaczone boisko nie mogło być za duże ani za małe, musiało być dopasowane do ilości graczy. Siatkę robiło się przeważnie z tego co było pod ręką. Na podwórku była to zazwyczaj narysowana linia trawą lub kredą, ze sznurka lub usypana z piasku. Czasami do gry wykorzystywaliśmy jako siatkę ławki lub kosze na śmieci. W szkole była to na korytarzu linia narysowana na podłodze kredą lub ułożone tornistry. Na sali gimnastycznej była to obniżona siatka do siatkówki. Najlepiej nam się grało w siatkonogę na asfaltowym boisku do siatkówki za szkołą. Boisko najbardziej odpowiadało nam wymiarami do rozgrywek po trzech, czterech w drużynie. Były słupki do siatki co ułatwiało jej mocowanie. Nawierzchnia asfaltowa powodowała że piłka dobrze się od niej odbijała co ułatwiało grę.  Pole gry zazwyczaj wyznaczało się na szybko w zależności od miejsca gry a siatkę robiło się z tego co było pod ręką dostępne w danym momencie. Zdarzało się że czasami grywaliśmy na betonowym stole do tenisa stołowego to była gra bardziej dla zabawy niż samej rywalizacji. Były też mecze na trzepaku. Raz nawet graliśmy na dachu żłobka, gdzie dach był dziesięć metrów nad ziemią. Człowiekowi do szczęścia bardzo mało potrzeba (powiedzenie ludowe). Trzeba było wtedy często schodzić po piłkę na dół z dachu co zajmowało dużo czasu i było karkołomne. Jednak większość naszych podwórkowych gier w siatko-nogę odbywała się na ziemi. Przeważnie w grę grały na jednym boisku dwie drużyny i zazwyczaj drużyna liczyła od jednego do czterech zawodników. Dobór zawodników do drużyny następował w drodze dogrywki. Pierwsi dogrywali się nóżkami albo główkami, odbijając piłkę kto więcej. Gdy byli ustaleni pierwsi zawodnicy drużyny to z pozostałych po kolei dobierali sobie kolejno po jednym zawodników. Po ustaleniu drużyn i zasad następowała gra. Gra polegała na przebijaniu piłki na stronę przeciwnika podobnie jak w siatkówce tylko w tej grze kontakt zawodnika z piłką był całym ciałem oprócz rąk. Przeważnie piłka była kopana nogami jak w piłce nożnej: odbicia piłki stopą, kolankiem, głową bez rąk. Zagrywka polegała na kopnięciu piłki leżącej na ziemi poza linią końcową boiska na połowę przeciwnika. Piłkę można było odbijać wszystkimi częściami ciała tylko nie rękami. Drużyna mogła podawać sobie piłkę nie więcej niż trzy razy. Piłka mogła odbić się od ziemi na stronie danej drużyny nie więcej niż dwa razy. Jeden zawodnik nie mógł dotykać dwa razy pod rząd piłki jeśli było w drużynie przynajmniej dwóch graczy. Celem gry było zdobycie jak największej ilości punktów zgodnie z ustalonymi zasadami gry. Zasady gry były różne zależały od miejsca gry, rodzaju boiska, siatki, ilości i poziomu wytrenowania graczy, liczby drużyn. Zasady gry ustalało się za każdym razem przed meczem, były dobierane pod każdą grę indywidualnie. Grało się do ustalonej wcześniej ilości punktów. Jeśli drużyna zdobyła ustaloną ilość punktów wygrywała mecz. Jeśli było więcej drużyn grało się turnieje różnymi systemami. Przeważnie każdy z każdym. Gra była bardzo popularna na podwórku. Do gry wystarczył kawałek chodnika przedzielonu na pół, piłka, dwóch graczy. Dobór piłki zależny był od miejsca gry. Na podwórku i sali szkolnej graliśmy piłką do piłki nożnej lub siatkowej, w szkole gumowymi pompowańcami, piłkami z papieru oklejonymi taśmą lub powiązanymi sznurkiem. 



W szkole trzeba było bardzo uważać podczas gry bo nauczyciele i sprzątaczki zabierały piłki. Pewnego razu zrobiliśmy akcje odzyskiwania zabranych nam piłek. W tym tygodniu sprzątaczki i nauczyciele zabrali nam już trzecią piłkę. Gdy poszliśmy prosić o zwrot powiedzieli, że dostaniemy z powrotem na koniec semestru. Nauczyciele zabrane piłki przekazywali sprzątaczkom a one chowały je do swojej pakamerki takiego pokoju sprzątaczek położonego na parterze budynku przy wejściu do szkoły gdzie przesiadywały przez całe lekcje. Pozbawieni piłek wpadliśmy na pomysł odzyskania ich. Rozlaliśmy wodę na korytarzu szkolnym po drugiej stronie budynku. Poszliśmy do sprzątaczek zgłosić rozlaną wodę mówiąc, że kolega na wodzie się poślizgnął i chyba sobie zęba wybił co pospieszyło ich reakcje. Jedna ze sprzątaczek wzięła ścierkę i poleciała pościerać wodę ale druga została w kanciapie. Została jeszcze jedna. Kolega wpadł szybko na pomysł i powiedział jej, że stróż potrzebuje kluczy do drzwi za szkołą. Podziałało, bo druga sprzątaczka wyszła z pakamerki. Po czym szybko weszliśmy do środka i zabraliśmy ze sześć piłek pompowańców. Obłowieni udaliśmy się na zajęcia. Tego dnia sprzątaczki szukały nas jeszcze po szkole bo się zorientowały co zrobiliśmy ale na szukaniu sprawa się zakończyła. Tym razem odzyskaliśmy piłki ale numer z wyciąganiem sprzątaczek już więcej nie przeszedł. Przy kolejnych próbach gdy wychodziły, ostatnia zamykała pakamerkę na klucz. Cygan idzie tylko raz przez wieś (powiedzenie ludowe). Piłki zabierane szły na straty. Wachlarz kłamstw i kitów w celu odzyskiwania piłek mieliśmy bogaty ale od momęntu akcji z odzyskaniem piłek prawie nic już nie przechodziło. Dla tego granie w szkole było stresujące bo za każdym razem trzeba było uważać na sprzątaczki i nauczycieli. Pod tym względem granie na podwórku było komfortowe i bezstresowe. Gracze mogli się skupić wyłącznie na rywalizacji. Jako dziecko grywałem w siatko-nogę na podwórku na chodnikach, przed blokiem na asfaltowym boisku i placu w szkole na korytarzach za szkołą na boiskach. Jako dorosły wykorzystywałem tą grę w nauczaniu na zajęciach wychowania fizycznego jako część doskonalenia elementów technicznych zespołowej gry sportowej, piłki nożnej. Podczas zajęć uczniowie dzielili się na drużyny dwu lub cztero osobowe i grali turnieje na boiskach zrobionych na korytarzach szkolnych z siatkami zrobionymi z ławek gimnastycznych i na boisku do siatkówki z opuszczoną siatką do samej ziemi. W ten sposób gra w którą ja sam grałem podczas dzieciństwa na korytarzach szkolnych i podwórku stosowałem w nauczaniu zespołowych gier sportowych. Gra w siatko nogę służyła do doskonalenia elementów technicznych. Podania, przyjęcia piłki, opanowanie piłki, żonglerka, uderzenia piłki głową. 


Gra świetnie się nadaje do doskonalenie poszczególnego elementów technicznych przez odpowiednie ustalenie zasad gry np.: przebijanie piłki na stronę przeciwnika tylko głową lub nogą ale tylko prostym podbiciem itd. Grę w siatko-nogę uważam za jedną z ciekawszych gier i zabaw doskonalących technikę gry w piłkę nożną. Gra ta jest stosowana zarówno jako zabawa dla dzieci jak i element treningu sportowego piłkarzy. Różnica między mistrzem a uczniem jest tylko jedna: pierwszy boi się odrobinę mniej niż drugi (powiedzenie ludowe).