095 - Skoki.

Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie (Paulo Coelho). Kolejną z zabaw podwórkowych okresu mojego dzieciństwa były skoki. Skoki wykonywaliśmy je praktycznie wszędzie: na placu zabaw, przed blokiem, do piaskownicy, podczas przemieszczania się, zabaw, gier. Towarzyszyły nam na każdym kroku dnia codziennego. Po co przechodzić dookoła ogrodzenia jak można je przeskoczyć. Miejscem naszych konkurencji skocznościowych był plac zabaw przed blokiem a dokładnie umieszczona na nim piaskownica.


Placu zabaw umieszczony był pomiędzy blokami. Był to plac o nawierzchni asfaltowej na której usytuowane były trzy huśtawki i piaskownica: huśtawka jednoosobowa, czteroosobowa i "koniki" podwójne do bujania. Z huśtawek oddawaliśmy skoki na trawnik kto dalej. Z koników wyskakiwaliśmy w górę kto wyżej. Przy placu zabaw na trawniku znajdowała się piaskownica ogrodzona murkiem z kilkunastocentymetrowymi krawężnikami. Z piaskownicy piach wysypywał się poza murek ogradzający ją. Rozsypany piach tworzył fajne pole do oddawania skoków w dal z  miejsca i z biegu.


Aby działać, trzeba mieć cel (powiedzenie ludowe). Były dwa sposoby oddawania skoków do podwórkowej piaskownicy. Pierwszy był w szerz piaskownicy z miejsca. Drugi był wzdłuż z rozbiegu. Biorąc pod uwagę nasze zdolności motoryczne a dokładnie skoczność to przeważnie po oddanym skoku lądowaliśmy na piachu poza piaskownicą. Po skoku lądowało się na piachu poza piaskownicą albo na trawniku. Zdarzały się sytuacje gdy ktoś nie przeleciał poza piaskownicę i lądował na piasku w jej środku albo na murku co zazwyczaj było bolesne. Podczas oddawania skoków wzdłuż piaskownicy był mały problem przy rozbiegu, było małe wzniesienie i rozbieg był pod górkę co nam w zabawie przeszkadzało. Zabaw związanych ze skokami na placu i poza nim było tak dużo jak nasza pomysłowość. Były to konkurencje: z miejsca, z rozbiegu, stojąc przodem, bokiem, tyłem, przeróżne wieloskoki, skoki z siadem na tyłek. Fantazja nas ponosiła, wymyślaliśmy własne konkurencje. Niektóre były podpatrzone w szkole na zajęciach wychowania fizycznego jak skok w dal z rozbiegu czy z miejsca inne wymyślaliśmy sami jak wskakiwanie na konstrukcje huśtawek czy oddawanie skoków z huśtawek.


Wśród naszych zabaw skocznościowych często występował element rywalizacji typu: Ja wskoczyłem, a ty  nie wskoczysz? Ktoś wskoczył np: na murek a za nim wszyscy po kolei musieli wskakiwać. Kto tego nie zrobił został wyśmiewany i nazywany w najlepszym wypadku fajtłapą. Wskakiwaliśmy w różne miejsca, było to spontaniczne zachowanie. Podczas szwendania się po osiedlu lub jego okolicach zawsze trafił się ktoś kto zarzucił temat rywalizacji i każdy po kolei wskakiwał na murek, kosz, ławkę, daszek, ogrodzenie, barierki huśtawki. Trzeba mieć wielkie cele, by nie poddać się przygnębieniu z powodu małych niepowodzeń (powiedzenie ludowe). Mieliśmy kilku faworytów w skokach, którzy potrafili obunóż z miejsca wskakiwać na barierki ogradzające boisko pod blokiem, mierzące ponad metr wysokości. Taki skok na barierki dla jednych był trudny do wykonania dla innych nieosiągalny a byli tacy co potrafili go wykonać za każdym razem. Nie było to wcale takie łatwe jak się wydaje podczas próby wskoczenia na barierki wokół boiska niejeden sobie zęby pogruchotał. Skoczność to była cecha motoryczna która dawała prestiż w grupie rówieśników z podwórka. Skoki były elementem naszych zabaw ruchowych pozwalających aktywnie spędzać czas poprzez podejmowanie rywalizacji. Jeśli chodzi o moje osiągnięcia związane ze skokami. W okresie uczęszczania przeze mnie do szkoły podstawowej dwa razy uczestniczyłem w szkolnych zawodach lekkoatletycznych gdzie jedną z konkurencji były skoki w dal z miejsca i z rozbiegu. Były to zawody międzyszkolne, które składały się z kilku łączonych konkurencji sportowych. Takie wieloboje lekkoatletyczne z elementami gimnastyki dobrane dla młodzieży szkolnej. Był to: skok w dal z rozbiegu, rzut piłeczką palantową, biegi długie czy elementy gimnastyki typu stanie na rękach przy drabince, mostek, świeca. Z gimnastyką, "giętką" nie miałem problemu ale i nie byłem w tej dyscyplinie szczególną gwiazdą. Lepiej było z lekkoatletyką, "lekką". W rzucie piłeczką palantową nie miałem sobie równych, ponieważ na podwórku ciągle czymś rzucaliśmy i miałem ten element wytrenowany do perfekcji. Skoki również nie sprawiały mi problemu bo wykonywaliśmy je podczas gier i zabaw na podwórku. W biegach długich byłem zawsze na podium, może dla tego, że dużo biegaliśmy podczas gier zespołowych. Ogólnie z zawodów szkolnych wracałem z dobrymi wynikami. Może nie zawsze na podjum ale zawsze byłem w pierwszej dziesiątce, raz zająłem trzecie i raz piąte miejsce w województwie. Gry i zabawy podwórkowe przyczyniły się do tego że reprezentowałem szkołę w zawodach lekkoatletycznych a moja sprawność fizyczna była na wysokim poziomie. Zabawy w skoki odegrały istotną rolę w życiu moim jak i mojego kolegi z podwórka. Co ważniejsze dla sukcesu: talent czy pracowitość? A co ważniejsze w rowerze: przednie czy tylne koło? (George Bernard Shaw). Kolega ten podczas chodzenia do szkoły średniej został zauważony przez trenera lekkoatletyki na zawodach, miał predyspozycje do skoku w dal. Gdy tylko został zauważony, zaczął trenować w miejskim klubie. Jego trener zawsze powtarzał: "szkoda, że taki talent został zauważony tak późno". Zaczął trenować dopiero w technikum. Nikt poza nami wcześniej nie zobaczył jego predyspozycji do skoku w dal. na podwórku podczas naszych zabaw skakał zawsze najdalej. Dopiero w szkole średniej został zauważony i tedy już podczas zawodów wojwudzkich zajmował miejsca w turniejach. Sławy sportowej nie zdobył ale zrobił klasę sportową, skończył Akademię Wychowania Fizycznego. Jego zamiłowanie do sportu zaowocowało ukończeniem wymarzonej uczelni sportowej. Coach jest kimś, kto mówi ci, czego nie chcesz słyszeć, widzi to, czego nie chcesz widzieć - po to, żebyś był kimś, kim zawsze chciałeś być (powiedzenie ludowe). Gdyby ktoś zauważył zdolności skocznościowe kolegi wcześniej, w szkole podstawowej może mieli byśmy kolejnego skoczka w reprezentacji kraju. Wytrenowana przez nas podczas zabaw na podwórku cecha motoryczna, skoczność nie raz ratowała nam skórę podczas dziecięcych wypraw i rajdów. Wypraw do tartaku, fabryki cukierków, nad rzeki, jeziora, uciekania przed psami i stróżem przeskakiwania ogrodzeń. Dawała nam przewagę podczas zabaw w ganianego i w rywalizacji w grach zespołowych. Skoki były nieodzownym elementem naszego podwórkowego życia. Obecnie na osiedlu polikwidowano stare piaskownice i place zabaw a dzieci już nie skaczą do piaskownicy.



Teraz są nowoczesne, funkcjonalne place i jaki będą miały wpływ w kształtowaniu sprawności fizycznej dzieci i młodzieży pokarze czas.