002 - Fortece ze śniegu, śnieżki.

Opowiadanie drugie - Fortece ze śniegu, śnieżki.

Kolejną naszą podwórkową, zimową zabawą okresu kiedy uczęszczałem do szkoły podstawowej było lepienie fortec i toczenie wojen na piguły ze śniegu. Wtedy zimy były śnieżne i zimne, śniegu było w opór. Był to rajski okres do naszych zabaw na śniegu. Głównymi miejscami naszych śnieżnych zabaw były podwórko jego okolice i górzyste tereny w pobliżu osiedla, obecnie Park.Zimą na tych górkach nieopodal osiedla spędzaliśmy dużo czasu. Zazwyczaj młodzież z pobliskich osiedli po zajęciach lekcyjnych wbiegała do domu rzucała tornister i biegła na górki oddawać się zimowym zabawom na śniegu. W dni wolne od zajęć lekcyjnych nie mogliśmy się doczekać kiedy po śniadaniu wystartujemy do zabaw zimowych i popędzimy na podwórko. Zabaw zimowych wtedy było wiele: zjazdy po ślizgawkach ślizganie po lodowisku, wojny na śnieżki, gry w piłkę na śniegu, ganianego, syfa, wampirów i inne. Po ślizgawce zjeżdżaliśmy na sankach, deskach z mięsnego, deskach, butach i na tym wszystkim co tylko mogliśmy sobie wymyślić. Na podwórku organizowaliśmy bitwy na śnieżki zwane przez nas pigułami. Większość zabaw na śniegu, rzucanych czy ganianych była przez nas wymyślona lub gdzieś podpatrzona, zmodernizowana i dostosowana do naszych potrzeb. Zazwyczaj czas na górkach spędzaliśmy na zjazdach po ślizgawce na sankach a na podwórku przed blokiem na zabawach z wykorzystaniem śniegu. Pigułami nazywaliśmy kule ulepione ze śniegu. Jedną z naszych zimowych zabaw podwórkowych było budowanie fortec i rzucanie w siebie pigułami.


Pigułami nazywaliśmy kule ulepione ze śniegu. Jedną z naszych zimowych zabaw podwórkowych było budowanie fortec i rzucanie w siebie pigułami.


Fortece, nasze zamki śnieżne to były takie konstrukcje przypominające fragment muru i które służyły do obrony podczas bitew. Podczas bitwy fortece osłaniały nas przed atakiem przeciwnika i rzucanymi przez innych uczestników śnieżnymi kulami po bitwie były wspólnie niszczone. Mieliśmy ogromną frajdę i ubaw podczas budowania naszych konstrukcji śnieżnych.
 

Zazwyczaj podczas ich budowania dochodziło do wygłupów i rzucania w siebie pigułami.A już po ich zbudowaniu dochodziło do regularnej bitwy na kulki. Podzieleni na dwa obozy, dwie drużyny rzucaliśmy się kulami ze śniegu udając walkę dwóch zwaśnionych grup. Cała frajda polegała na przygotowaniu pola walki i na samej walce czyli naparzaniu się kulkami ze śniegu. Potrafiliśmy tak kilka godzin budować i później rzucać w siebie kulkami z przerwami na obiad i przygotowanie amunicji tzw. piguł. Zazwyczaj gdy przychodziła pora obiadowa to następowało zawieszenie broni, wtedy rozchodziliśmy się wszyscy na określony czas do domów i po obiedzie wracaliśmy kontynuować walkę. Przeważnie trwało to godzinę lub dwie jeśli ktoś nie wrócił po tym czasie na podwórko traktowaliśmy to że zrezygnował z zabawy. W czasie naszych bitew były też przerwy na przygotowanie amunicji. Były to chwilowe zawieszenia broni, przestawaliśmy wtedy w siebie rzucać pigułami na czas potrzebny do przygotowania zapasu kul ze śniegu, zajmowało to przeważnie kilka minut i po tym czasie walka trwała dalej.


Takie rzucanie w siebie pigułami wcale nam się nie nudziło, mogliśmy się tak bawić godzinami. Z perspektywy czasu zastanawiam się czemu nie bolały nas ramiona i ręce od rzucania całymi godzinami? Mieliśmy tak wytrenowaną moc i celność rzutów, że każdy z nas bez problemu potrafił trafić pigułą biegnącą osobę. Nawet raz kolega jakiegoś przelatującego gołębia przycelowałi i trafił śnieżką. Gołąb lekko oberwał bo poleciał dalej a zazwyczaj rzucaliśmy bardzo mocno i celnie bo trafienie kulą ze śniegu nie rzadko powodowało ból i siniaki. Pomimo bólu i siniaków bawiliśmy się udając, że nic się nie dzieje. Dopiero po zdjęciu ubrań w domu było widać po ilości siniaków na ciele efekty zabawy. Z widocznych obrażeń było gdy ktoś po takiej bitwie kończył z podbitym okiem. Nasze fortece bitewne budowaliśmy w różny sposób i w różnych miejscach. Przeważnie nasze budowle stawialiśmy na przeciwko siebie w odległości kilkunastu metrów. Były to budowle w formie fragmentów muru lub kilka dużych kul utoczonych ze śniegu. Czasami jak mieliśmy wenę twórczą budowaliśmy ładne zamki ze śniegu z okienkami i małymi basztami ale i tak na koniec zabawy wszyscy niszczyliśmy nasze dzieła pracy. W ramach budowania fortec na przykład: zabudowaliśmy śniegiem balkony mieszczące się na parterze budynku. Parterowe balkony były ideale do budowania z nich fortec do zabawy śnieżnej i toczenia bitew na piguły. Dachem była podstawa balkonu, trzeba było tylko zbudować ścianki tył zabezpieczony był ścianą budynku i budowla gotowa. Mieliśmy jeden ulubiony balkon do zabudowy. Był to balkon, mieszkania rodziców naszych kolegów z którymi często bawiliśmy się w wojny na piguły i zazwyczaj to Ci bracia budowali pod nim fortecę. Balkon ten świetnie nadawał się do naszych zabaw gdyż: umieszczony był przy placu zabaw i nie był za bardzo zarośnięty krzakami. Rodzice tych kolegów nie cieszyli się z tego że akurat pod ich balkonem budujemy fortece do zabawy ponieważ podczas zabawy kulki ze śniegu uderzały w okna balkonu robiąc potworny hałas, co było bardzo niekomfortowe dla domowników. Mama kolegi po kilku uderzeniach w okno wychodziła na balkon i nas przeganiała wtedy odchodziliśmy na chwilę ale za jakiś czas i tak wracaliśmy z powrotem do zabawy. Gdy po kilku interwencjach mamy wychodził tata i groził że do nas wyjdzie i nas zaprowadzi do rodziców przerywaliśmy zabawę albo zmienialiśmy jej miejsce. Któregoś razu mama kolegów od naszego ulubionego balkonu nie wiedząc, że jej synowie biorą udział w zabawie, podczas bitwy, wyszła na balkon i zaczęła krzyczeć „Do swoich domów sobie idźcie rzucać, idźcie pod swój balkon”. Po czym kolega wyszedł z pod balkonu i mówi „Mamo ale ja jestem pod swoim balkonem”.Cała walcząca młodzież wybuchła śmiechem. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Budowanie fortec ze śniegu i toczenie bitew na śnieżki było jedną z naszych zimowych zabaw podwórkowych. Zabawa dawała nam dużo frajdy i satysfakcji niosła ze sobą elementy rywalizacji ale i była i trochę niebezpieczna. Pewnego razu kolega do zabawy nie zdjął okularów. Piguła trafiła go w okulary pękło mu szkiełko i rozcięło skórę pod okiem. Na szczęście skończyło się tylko rozcięciem i strachem. Zabawy te miały miejsce w okresie kiedy uczęszczałem do pierwszych klas szkoły podstawowej. W okresie kiedy uczęszczałem do wyższych klas szkoły podstawowej kilka razy bawiłem się w tą zabawę z młodszymi kolegami z podwórka ale to już nie było to samo. Pewne zabawy sprawiały mi frajdę gdy je wykonywałem w określonym wieku i ta zabawa najwięcej radości dawała mi w okresie początków szkoły podstawowej. Zabawę z podwórka, bitwy na śnieżki wykorzystywałem w pracy zawodowej jako nauczyciel podczas prowadzenia zajęć WF. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci (powiedzenie ludowe).



Organizowałem młodzieży bitwy na kulki ze śniegu w formie gier i zabaw ruchowych na świeżym powietrzu. Młodzież najpierw budowała sobie fortece ze śniegu które wykorzystywała w bitwie na kulki ze śniegu. Wersja bitew młodzieży którą uczyłem była lekka i spokojna w porównaniu z śnieżnymi bitwami podwórkowymi prowadzonymi w latach mojego dzieciństwa.