016 - Zabawa w ganianego z zaklepywaniem o budkę telefoniczną.


Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje (Lew Tołstoj). Jedną z ulubionych naszych zabaw podwórkowych była zabawa w chowanego z zaklepywaniem o budkę telefoniczną. 




Na naszym podwórku było wiele odmian zabawy w chowanego, jedną z nich była zabawa w zaklepywanie o stację telefoniczną zwaną przez nas budką telefoniczną. Zabawę nazywaliśmy ganianego zamiast chowanego. Zapewne dla tego, że w czasie zabawy odbywała się często gonitwa w której celem było klepnięcie w budkę, kto pierwszy. W zabawie uczestniczyło zazwyczaj od kilku do kilkunastu osób przeważnie chłopców chociaż czasem dziewczęta też brały udział. Z pośród uczestników wybierało się jedną osobę, która była szukającą, reszta osób była ukrywającymi się. Osoba wyznaczona do szukania podchodziła do budki, przystawiała do niej głowę zakrywała sobie twarz, tak żeby nic nie widzieć i liczyła głośno do dziesięciu. Po odliczeniu padała komenda: "idę szukać", co oznaczało, że od tego momentu zauważonaa przez nią osoba mogła zostać zaklepana. Zaklepanie oznaczało wyeliminowanie z zabawy. Poszukiwani uczestnicy byli poukrywani w okolicy tak żeby w odpowiednim momencie podbiec do budki telefonicznej odklepać i powiedzieć: "za siebie" oznaczało to przechytrzenie szukającego i przejście do grupy zwycięzców. Gdy szukający wypatrzył jakąś osobę i podbiegł jako pierwsza do budki i wypowiadając imię tej osoby lub ksywkę i słowo "zaklepana",  oznaczało to, że osoba kończyła zabawę i trafiła do grupy przegranych.


Źródło: youtube Kabaret Łowcy.B - Zabawa w chowanego.



Po zakończeniu zabawy powstawała grupa wygranych i przegranych. Z pośród wygranych wybierano osobę, która w kolejnej zabawie szukała lub szukającym w kolejnej zabawie była ostatnia osoba która się zaklepała. To była kwestia umowna podczas zabawy. Każdy chciał być tym który szuka innych. Wygrani za każde zwycięstwo przypisywali sobie literkę, która miała utworzyć słowo Król. Jeśli wszyscy zostali zaklepani albo sami się zaklepali zabawa rozpoczynała się na nowo, aż jeden z uczestników miał na koncie cztery zwycięstwa, które tworzyły słowo Król i definitywnie kończyły zabawę.
żródło portal społecznościowy facebook Autor fotografii Adam Synowiec



Centrala telefoniczna nazywana przez nas budką telefoniczną była to metalowa skrzynka wysoka na około dwa metry, szeroka na jeden metr i głęboka na ok 50 centymetrów. Była to jakaś centrala telefonii stacjonarnej ale przez nas na podwórku nazywana: budką telefoniczną pamiętamy ją głównie przez zabawę w chowanego chociaż stała w centralnym miejscu naszych zabaw za bardzo nie zwracaliśmy na nią uwagi. Na podwórku mieliśmy swoje nazewnictwo, którym się posługiwaliśmy i jak padała nazwa budka przed blokiem świetnie wiedzieliśmy o co chodzi. Centrala zwana budką była na tyle stabilna, że można było na nią wejść i na niej stanąć. Była raz podczas zabawy w chowanego, że jedna z osób podczas chowania po cichutku weszła na budkę i po rozpoczęciu poszukiwań, od razu się zaklepała. Kto pierwszy ten lepszy. (powiedzenie ludowe). Było to na tyle przebiegłe i ryzykowne posunięcie że szukającemu nie przyszło do głowy. Innym razem ktoś schował się za budkę. Szukający tam nie sprawdził bo była tam tak ciasna dziura, że nikomu nie przyszło by nawet do głowy, że ktoś tam może się zmieścić. Po wyjściu pierwszy się zaklepał. Zabawy trwały zazwyczaj, aż wyłonił się zwycięzca. Budka telefoniczna stała w centralnym widocznym miejscu do której prowadził otwarty teren i często o tym kto kogo zaklepie decydowała szybkość biegania. Najważniejsza jest szybkość żeby nigdy nie stać w miejscu (powiedzenie ludowe). Czasami jak zabawa trwała za długo to przerywaliśmy ją komendą „spalone gary” to oznaczało że coś się wydarzyło i przerywamy zabawę. W przerwie zabawy szło się np. na posiłek do domu. na przykład: umawialiśmy się, że spotykamy się z powrotem za dwie godziny i kontynuujemy zabawę. Kto nie zdąży ten się nie bawi. Zdarzało się, że podczas zabawy inne osoby, postronne nieumyślnie zdradzały nasze pozycje np gdy rodzice woli nas na posiłki czy sąsiedzi przechodzący obok naszych kryjówek mówili nam dzień dobry albo jak rodzice wyszli z psem, który non stop podbiegał do chowającego. Podczas zabawy wyskakiwało się do domu np: napić czy iść do toalety. Podczas zabawy nikt się nie zorientował gdy na chwilę nas nie było. Najlepiej się bawiło wieczorami jak była szarówka na dworze, łatwiej się było schować. Wieczorami na podwórku było w miarę jasno bo do okoła pobliskiego boiska stało kilka jasno świecących latarni. Pod latarnią najciemniej (powiedzenie ludowe). Pewnego razu bawiliśmy się w chowanego po zachodzie słońca i głównym źródłem światła były pobliskie latarnie i światło padające z okien mieszkań. W pewnym momencie zgasło całe światło w domach i z latarni, zapanowała mroczna ciemność na kilkadziesiąt sekund. Gdy włączyli światło i zapanowała jasność już większość uczestników chowanego stała przy budce z opartymi o nią rękami. Szukający stał z boku i był w szoku, że w tak krótkim czasie tyle osób się zaklepało. Pewnego razu jeden z kolegów podczas zabawy w chowanego, nikomu nic nie powiedział i poszedł do domu. Nie mogliśmy go znaleźć na podwórku. Zobaczyliśmy prze okno, że jest w domu i w najlepsze jje kolację w kuchni. Dostał od nas karę przez kilka dni nie mógł się z nami ganiać. 
Obecna młodzież mówi na takie sytuacje dostał bana. Współczesna wersja gry w ganianego polega na zabawie w świecie wirtualnym. Przebieg komputerowej zabawy w ganianego jest podobny do przebiegu zabawy z mojego dzieciństwa. Różnica polega na tym, że my bawiliśmy się biegając po podwórku natomiast młodzież obecnie bawi się przed komputerami biegając stworzonymi postaciami po wirtualnym świecie. W odmianie gry rozgrywanej na ekranie komputera, uczestnicy poruszają się po planszach, podwórkach, blokowiskach, zamiast wykonywać misje co jest celem gry, biegają i ganiają się z zaklepaniem w wyznaczonych miejscach. Kilka osób umawia się na grę na swojej mapie, na której są tylko wybrane osoby z grupy, jeden szuka reszta się chowa. Gdy szukający znajdzie chowających biegnie go zaklepać w wyznaczonym miejscu. Taka elektroniczna odmiana tradycyjnej zabawy w chowanego. Przebieg zabawy jest podobny tylko różnica jest w sposobie wykonania. Przebywając we własnych domach przed komputerami zastępuje się realną zabawę w ganianego na wirtualną. "absurdalne żyć 100 lat i być w stanie zapamiętać tylko 30 milionów bajtów. Wiecie, mniej niż może pomieścić płyta kompaktowa. Człowiek staje się coraz bardziej przestarzały z każdą minutą” (Marvin Minsky).