013 - Zabawa w samurajów na żłobku.

Zabawa w samurajów na żłobku. Jak człowiek nie marzy, umiera (Ryszard Riedel, www.wikicytaty.org). Pobliski żłobek był świetnym miejscem do  różnych gier i zabaw podwórkowych. Bawiliśmy się na nim w ganianego, wampirów i ludzi, wojowników, rycerzy, samurajów. Jedną z zabaw okresu początków uczęszczania przeze mnie do szkoły podstawowej była zabawa w samurajów. Terenem zabawy był pobliski żłobek, grupą uczestników dzieci i młodzież z naszego podwórka.
Fotografia: skan z kalendarza SM Bocianek 


Do zabawy wykorzystywaliśmy gadżety pozyskane wcześniej podczas wypraw: miecze którymi były patyki przyniesione z tartaku, przepaski to były taśmy z niepociętych papierków od słodyczy przyniesione z fabryki. W latach latach przypadających na okres mojego dzieciństwa w telewizji dostępne były dwa kanały telewizyjne. Nie było kablówek, internetu, telewizji satelitarnych. Były dwa programy i na jednym z nich wyświetlany był w odcinkach film o samuraju, inspiracja naszej zabawy.





Na topie był film pod tytułem "Szogun" z 1980 roku o samuraju.
Żródło: youtube Shogun Trailer 1980



Główny aktor był naszym idolem i bohaterem podwórkowym którego naśladowaliśmy podczas zabaw. Każdy z nas utożsamiał się z Szogunem, głównie przez jego umiejętności władania mieczem. Zdobytymi na tartaku kijami (mieczami) toczyliśmy walki na żłobku. Dzieliliśmy się na grupy i w formie zabawy walczyliśmy ze sobą na kije. Podczas takich potyczek więcej było odgłosów słownych niż samej walki. Bitwy na katany czyli nasze kije z tartaku trwały czasami całymi godzinami. Z perspektywy czasu patrząc nasze zabawy wyglądały jak obecne inscenizacje historyczne. Poprzebierane grupy biegające za sobą i toczące fikcyjne pojedynki. Tylko nasze były bardziej prymitywne i skromniej urządzone. Miecze były z kijów, opaski na głowie z taśmy po cukierkach, ubrani byliśmy w ciuchy w których na co dzień chodziliśmy po podwórku. Resztą to była nasza wyobraźnia. Podzieleni na dwie grupy, jedną byli samurajowie Shoguna a drugą samurajowie Torangi. Przy takim podziale toczyliśmy batalie na tarasie żłobka, który stanowił naszą fortecę. Jedna grupa próbowała ją zdobyć a druga jej broniła. Podczas naszych potyczek samurajskich pojawiała się często Tabaza (stróż ze żłobka) i przerywła naszą zabawę. Zazwyczaj gdy bawiliśmy się w najlepsze pojawiała się nie wiadomo skąd Tabaza. Wyrastała jakby z pod ziemi i wykrzykując niecenzuralne słowa wymachiwała miotłom lub szczotką, biegnąc w naszą stronę wyganiała nas z terenu żłobka. My wtedy krzyczeliśmy że: "pojawił się samuraj z innej planety" i uciekaliśmy co sił w nogach poza ogrodzenie żłobka. Zmuszeni do ucieczki z placu boju jakim był teren żłobka po pewnym czasie, gdy Tabaza sobie poszła wracaliśmy i z powrotem tocząc nasze potyczki samurajów. Fantazja jest czymś, co można odkręcać i zakręcać jak kran z wodą (powiedzenie ludowe).