052 - Strzelanie splówkami.


Rywalizacja mobilizuje do działania (powiedzenie ludowe). Kolejną z naszych zabaw podwórkowych było szwendanie się po okolicy i strzelanie ze splówek. Splówka to była taka nasza forma broni, podpatrzona na filmach przygodowych u Indian,była to dmuchawa, świstuła. 



My tą broń służącą głównie do zabawy nazywaliśmy splówkami. Nazwa jej zapewne pochodziła od słowa pluć. Były one przeważnie zrobione z tworzywa sztucznego, plastiku, sporadycznie z metalu. Splówki to były najczęściej plastikowe rurki o długości około metra i średnicy około centymetra, kupowaliśmy je w sklepie elektrycznym, to była jakaś izolacja do przewodów ale świetnie nadawała się na naszą broń. Po odpowiednim przygotowaniu strzelało się z nich "nabojami", owocami z drzew i krzaków lub papierkami, kulkami. 



Na osiedlu przed klatkami rosło bardzo dużo krzaków a na nich nieduże okrągłe owoce o nieznanej mi nazwie które, my nazywaliśmy kulki, służyły one jako naboje do splówek. Owoce te początkowo w okresie dojrzewania były zielone i twarde ale z czasem robiły się ciemno bordowe, prawie czarne i miękkie. Kiedy były zielone świetnie się nadawały do naszych  rurek, miały różną wielkość można je było łatwo dobierać jako nasze naboje. Było ich bardzo dużo na podwórku, przed każdą klatkom rosło po kilka krzaków a na nich tysiące kulek. Również za naboje służyły nam owoce jarzębiny. Wkładaliśmy kulkę do rurki albo do buzi i wystrzeliwaliśmy ją za pomocą wdychanego powietrza przez rurkę. Przy okazji strzelania ćwiczyliśmy pojemność płuc. W ten sposób wystrzelony nabój leciał na odległość kilkudziesięciu metrów. Nie była to powalająca siła w porównaniu z naszymi innymi przyrządami do strzelania jak proca czy patyki ale wystarczyła do dobrej zabawy. Wystrzelona kulka potrafiła narobić hałasu uderzając o szybę okna na przykład: na czwartym piętrze bloku mieszkalnego. Poza podwórkową jeszcze była szkolna odmiana splówki. była dużo mniejsza zazwyczaj zrobiona z korpusu długopisu lub flamastra. Nabojami były przeżute kartki papieru lub kulki z plasteliny. Te szkolne były małe a ich naboje, przeżuta kartka sprawiały nieprzyjemne uczucie po trafieniu, tak jakby ktoś został opluty. Przeżuty w buzi nabój był o tyle funkcjonalny że przyklejał się do ścian i sufitu i nie wydawał dźwięku podczas uderzenia, przynajmniej nie był taki głośmy jak kulki z plasteliny czy plastiku nie mówiąc o metalowych. Splówki z rurek plastikowych używanych na podwórku miały większą siłę rażenia niż te małe szkolne rurki. Służyły nam przed blokiem do zabawy, wygłupów, żartów, toczyliśmy na nie wojny na placu zabaw. Gdy się dostało kulką jeszcze zieloną to trochę bolało ale nie zostawał żaden ślad natomiast gdy kulka była dobrze dojrzała to brudziła ubranie. Niektórzy specjalnie nagniatali kulki żeby bardziej plamiły. Czasami strzelaliśmy dla zabawy kulkami z okna klatki schodowej w przechodniów. Zabawa polegała na tym że jeśli osoba przechodząca przed klatką stanęła nogą na studzienkę kanalizacyjną to strzelaliśmy w tą osoby po czym chowaliśmy się w oknie pod parapetem. Był ostrzał celu i chowanie podobne jak w zabawach w rzucanie pigułami czy pomidorami tylko amunicja była inna. To były zazwyczaj krótkie serie po jednym strzale bo nabój wystrzelony ze splówki wydawał charakterystyczny świst podczas lotu i było słychać skąd strzelamy. Wersja szkolna była o wiele mniejsza i bliżej leciały wystrzelone pociski. Używana była podczas lekcji w momencie gdy nauczyciel odwrócony był plecami do klasy i nie widział kto strzela. Odbywały się wtedy mini wojny w ławkach pomiędzy uczniami. Wersjami szkolnymi zrobionymi z rurek od długopisów na przerwach międzylekcyjnych graliśmy na punkty, strzelając do celu. Z kartek mieliśmy zrobione tarcze do których po kolei na punkty oddawaliśmy strzały. Wygrywała osoba która uzbierała największą ilość punktów. Naboje do rurek szkolnych były z przeżutego papieru, plasteliny albo plastikowe lub metalowe kulki. Naboje dobierało się w zależności od zabawy i przeznaczenia. Przeżute kartki służyły do robienia psikusów i walki bezpośredniej. Plastikowe kulki do różnych gier na punkty, z plasteliny do wojen na lekcjach. Metalowe kulki do robienia dziur w oknach. Kulki z owoców do strzelania po podwórku. Zawsze musi być jakiś cel, żeby odczuwało się chęć (powiedzenie ludowe).


Z dużej splówki wystrzelone kulki metalowe, my mówiliśmy "kulki z łożyska" robiły w szybie małą dziurkę z pajęczynkom. Siła lotu kulki zależał od długości rurki, i siły wydmuchu. Kulki metalowe były na specjalne okazje, były trudno dostępne a po wystrzeleniu robiły dużo szkody. Stosowane do robienia dziur w oknach i gry w strzelanie do tarczy zrobionej z kartki papieru którą bez problemu przebijały. Umieszczało się tarcze zrobioną z kartki papieru na miękkim podłożu. Tapczan w domu albo na piachu w piaskownicy. Metalowa kulka po wystrzeleniu robiła dziurę w kartce i przechodziła na wylot. Inną wersją gry było strzelanie ze splówki do tarczy narysowanej na bloku gdzie nabojami były owoce z krzaków. Pozostawiały ślady na tarczach narysowanych na elewacji bloku.  Zazwyczaj taka tarcza służyła tylko do jednej rozgrywki .Po kilku rozgrywkach połowa bloku była wymalowana tarczami z poodbijanymi śladami owoców. Splówki zarówno w grach i zabawach szkolnych jak i podwórkowych służyły nam jako element zabawy ale czasami też były używane przez nas jako broń. Pewnego razu byliśmy w pobliskim sadzie niedaleko osiedla gdy podczas siedzenia na drzewach pod nami  nie wiadomo skąd się wzięła gromada kilku bezpańskich psów. Dobrze że mieliśmy splówki ze sobą bo zaczęliśmy w nie strzelać i pouciekały. Innego razu jakieś pijaczki siedziały na naszej ławce obok trzepaka. Dość że pili na niej alkohol w najlepsze to pluli na płytki i sikali na śmietnik. Robili niesamowite bydło będąc u nas na ławce w gościach. Nie znaliśmy ich nawet z widzenia. Postanowiliśmy im dać nauczkę wybraliśmy do tego splówki. Padały pomysły o kije i proce i guguły ale nauczeni inną sytuacją kiedy pijaczki tak oberwały gugułami z kijów na placu, że nie mogli z niego odejść. Doszliśmy do wniosku że wystarczające tym razem będą splówki. Schowaliśmy się za pobliskimi krzakami i strzelając w nich seriami przegoniliśmy ich z naszej ławki. Do pewnego wieku używaliśmy splówek. W pewnym okresie czasu była na nie moda . Po całym osiedlu biegały grupy młodzieży z rurkami i strzelali we wszystko co popadnie.  Później moda przeminęła i nawet nie pamiętam kiedy skończyło się strzelanie ze splówek.  Była to jedna z gier i zabaw podwórkowych mojego dzieciństwa.