018 - Zabawa w ganianego na śmietniku.

Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same (Phil Bosmans). Kolejną n naszych ulubionych zabaw podwórkowych była zabawa w ganianego na śmietniku. Na naszym podwórku odmian zabawy w ganianego było wiele różniły się głównie miejscem prowadzenia ich. Jednym z takich miejsc były osiedlowy śmietnik. Jak na każdym z wielkiej płyty tak i na naszym stało kilkanaście, były to murowano blaszane śmietniki z bokami z drucianych plecionych siatek. Od dołu przeważnie murowane u góry przewiewna siatka pokryta blachom. Dwa z nich znajdowały się nieopodal naszego podwórka i na nich prowadziliśmy nasze zabawy w ganianego. Sama zabawa miała tradycyjny przebieg. Jedna osoba ganiała reszta przed nim uciekała. Jeśli ganiający kogoś dotknął lub klepnął ten stawał się ganiającym i reszta przed nim uciekała. Były dwie odmiany tej zabawy tradycyjna i w "wampirów i ludzi". Różniły się tym, że w tej pierwszej po klepnięciu innego uczestnika ganiający stawał się uciekającym jak inni. Druga przebiegała w ten sposób że każdy klepnięty dołączał do grupy ganiających do momentu aż wszystkich nie wyłapali. Zarówno jedna jak i druga odmiana zabawy w ganianego mogła być powtarzana i trać godzinami.


Nasza zabawa w ganianego zazwyczaj odbywała się na terenie śmietnika i terenie przyległym do niego czyli trzepaka, kilku płytek betonowych, skrzynek na piach itd. Śmietniki osiedlowe były to metalowe konstrukcje od góry pokryte falistą blachą strasznie hałaśliwą jak się po niej biegało. Śmietnik, Było to oryginalne i ciekawe miejsce do zabawy w ganianego i syfa. Dobrze nadawało się do zabawy bo ciężko się na nie wchodziło ale szybko się z niego schodziło lub zeskakiwało co dawało przewagę uciekającego przed ganiającym. Przeważnie przy śmietniku znajdował się trzepak, który stanowił również fajne miejsce do naszych zabaw bo można było kluczyć wokół niego przebiegać pod nim nad nim, wchodzić na niego i przeskakiwać z niego bezpośrednio na dach śmietnika. 


Trzepak była to metalowa konstrukcja służąca do trzepania dywanów Dla nas dzieci trzepak był głównie miejscem spotkań i zabaw ale czasami służył do zabaw w ganianego i syfa. W syfa zabawa była podobna do zabawy w ganianego tylko zamiast klepnięcia i dotknięcia ręką uciekającego rzucało się w niego np: piłką. Miejscem zabawy był śmietnik, trzepak i teren pobliski, polegała ona na tym, że jedna osoba która była ganiającą musiała trafić piłką w jedną z osób uciekających. Trudność tej zabawy polegała na tym, że jeśli osoba ganiająca rzuciła piłkę i nikogo nie trafiła to musiała chodzić po nią, co dawało czas do ucieczki pozostałym. I tak w koło aż do skutku, można się było ganiać bez końca. Dla nas najlepszym miejscem do tych zabaw był osiedlowy śmietnik. Dla pobliskich mieszkańców nasz wybór nie był do końca najlepszy. Blacha dachowa śmietnika podczas biegania po niej strasznie strzelała i się tłukła co przeszkadzało mieszkańcom. Byli tacy przewrażliwieni emeryci, którzy nas systematycznie przeganiali. W pobliżu naszego podwórka były dwa śmietniki na których urządzaliśmy sobie zabawy w ganianego i syfa.. Jeden na żłobku drugi pomiędzy blokami. Ten na żłobku był oddalony od  pobliskich mieszkań i przysłonięty był drzewami. Drzewa i krzaki dość że tłumiły hałas blachy dachowej to jeszcze dawały nam dodatkowe miejsce do zabawy. Zabawa na żłobku nie denerwowała tak pobliskich mieszkańców ale trzeba było uważać na Tabazę (stróża), która nas przeganiała. Śmietnik pomiędzy blokami był częściej przez nas wykorzystywany do zabawy w ganianego pomimo przeganiania nas przez mieszkańców. Podczas zabawy w ganianego często dochodziło do kontuzji podczas biegania i skoków z dachu, głównie zwichnięcia, skręcenia stawów skokowych, raz kolega sobie zęba wybił o kolano. Podczas lądowania przy zeskakiwaniu z dachu śmietnika uderzył brodą o swoje kolano tak trzasnął zębami że ząb wylądował przed nima. My mówiliśmy, że to była wróżka kolanuszka. bardzo podobna sytuacja miała miejsce podczas zabawy w skoki z huśtawki. Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała (powiedzenie ludowe). Innym razem kolega podczas zabawy w ganianego upadł na plecy z niedużej wysokości tak, że mu oddech odebrało. Nie mógł oddychać przez chwilę dusił się i sapał wydając dziwne odgłosy. Zachowywał się jak karp wyjęty z wody. Wszyscy uczestnicy zabawy zamiast współczuć koledze "mieli ubaw po pachy" mówiliśmy, że: "strzczelił karpia". Od tego czasu wiem skąd się wzięło powiedzenie, że aż mu "oddech odebrało". Śmietnik razem z trzepakiem, który się przy nim znajdował był jednym z kilku miejsc, naszych zabaw podwórkowych w ganianego. Ze względu na bliskość położenia od domu jednym z ulubionych.