008 - Gry o kapsle


Rywalizacja przyspiesza wzrost umiejętności. Kolejną z naszych gier i zabaw podwórkowych była gra o kapsle. Na podwórku główną rywalizacją były wyścigi. Podczas wyścigów wygraną była satysfakcja z zajęcia pierwszego miejsca natomiast podczas gry o kapsle wygrany otrzymywał jeszcze dodatkowy bonus wygrany kapsel przeciwnika. Kapsle były to zamknięcia szklanych butelek, miały przeróżne wsady od plasteliny wosku po gips murarski, wystrojone były w kolorowe koszulki przedstawiające flagi państw, miast, godła, zdjęcia sportowców.



Były lepsze i gorsze, ładniejsze i brzydsze, te które przynosiły nam szczęście i pecha. Przedstawiały dla nas na podwórku dużą wartość, były obiektem pożądania i podnosiły prestiż wśród kolegów. Posiadanie ciekawych okazów powodowało większą chęć do gry i zabawy, dla tego często toczyły się o nie potyczki i rozgrywki. Najczęściej taka rywalizacja odbywała się w formie pojedynków, we dwie osoby, gra jeden na jeden. Każdy z graczy wystawiał jednego swojego faworyta i grało się w zbijanego. 

 

Gra polegała na tym, że pstrykając palcami kolejno, raz jedna osoba raz druga, trzeba było tak pstryknąć swój kapsel, żeby dotknął kapsla przeciwnika. Kto pierwszy to zrobił np. Jeden raz lub pięć razy wygrywał zabawę a nagrodą był kapsel którym grał przeciwnik. Dokładne reguły ustalało się przed pojedynkiem: wybierało się teren gry, czas gry i nagrodę. Teren pojedynku przygotowywało się dokładnie przed jego rozpoczęciem i po komendzie "walka" nie można było już nic zmieniać. Na przykład: gdy leżał na terenie pojedynku papierek, kiep lub kamień po rozpoczęciu nie można go było usuwać ani przesuwać. Gdy padła komenda rozpoczynająca pojedynek uczestnicy zaczynali pstrykanie kapsli z wyznaczonych miejsc w grze. Raz jeden raz drugi do momentu rozstrzygnięcia rywalizacji. Liczyła się sprawność manualna i taktyczna, umiejętne pstrykanie kapslem i dobre zaplanowanie rozgrywki. Jak w każdej naszej zabawie podwórkowej tak i w tej byli faworyci my mówiliśmy na nich snajperzy, którzy opanowane mieli celne pstryknięcia z dużych odległości, doskonałą precyzję i wyobraźnię przestrzenną. Były również fajtłapy które grały fatalnie, pstrykali kapslami jakby mieli dwie lewe ręce ale pomimo notorycznych porażek bawili się z nami i brali udział w rywalizacji. Najczęstszym miejscem odbywania pojedynków o kapsle była klatka schodowa i teren na korytarzach szkolnych. Był to teren płaski z dobrym poślizgiem kapsli. Korytarze szkolne wyśmienicie nadawały się do gry ale w dni wolne i wieczorami już się nie pograło. Podczas zajęć szkolnych graliśmy w czasie przerw międzylekcyjnych. Po zajęciach już nikomu nie chciało zostawać się na terenie szkoły żeby pograć w kapsle i wtedy grywaliśmy w klatkach schodowych. Klatka była idealnym miejscem przez równe, płaskie podłoże. Idealnie nadawała się do gry, ale często przechodzili tam ludzie i przeszkadzali nam w grze. Zdarzało się, że któryś z przechodniów chcący albo niechcący kopnął nam kapsel. Pewnego razu toczyłem pojedynek w klatce i wychodziła z klatki sąsiadka, która stanęła na mojego kapsla. Kapsel przyczepił jej się do podeszwy buta. Dopiero po kilkunastu metrach gdy szła chodnikiem odpadł z buta. Gdyby nie przyklejenie się kapsla do buta w kolejnym ruchu zapewne zostałbym zbity. Mieć więcej szczęścia niż rozumu. Rywalizacje zazwyczaj trwały kilka minut choć czasami zdarzały się zacięte, godzinne potyczki. Były pojedynki, które trwały ponad godzinę i takie po kilka minut wszystko zależało od ustaleń i umiejętności graczy. Nagrodą dla zwycięzcy był najczęściej kapsel którym grali rywalizujący. Zdarzało się, że w ustaleniach przed pojedynkowych gracze umówili się na inną nagrodę. Pewnego razu kolega wystawił do walki swojego faworyta z wizerunkiem kolarza, który przynosił mu szczęście bo nie przegrał nim od kilkunastu pojedynków żadnej potyczki. Jako przeciwwaga przeciwko niemu w pojedynkach było wystawiane kilka kapsli ale zawodnik grał tylko jednym. To była sporadyczna sytuacja. Na podwórku gry o kapsle odbywały się jeszcze podczas rywalizacji: kto pstryknie bliżej ściany ten wygrywa, kto pstryknie najdalej, kto jest najprecyzyjniejszy lub najsilniejszy w grze pstrykanej wtedy nagrodami były kapsle wystawiane do rywalizacji lub inne ustalone gratyfikacje w formie satysfakcji z wyznaczenia kary przeciwnikowi. Pewnego razu kolega nie miał zbyt atrakcyjnych kapsli żeby o nie rywalizować tedy ustaleniem było, że jeśli przegra to w ramach kary przejdzie po swojej klatce schodowej od góry do dołu i zadzwoni do wszystkich mieszkańców. Na podwórku nie było nudy, zawsze w coś się bawiliśmy lub grywaliśmy i jedną z naszych takich gier i zabaw podwórkowych była gra o kapsle. Okres tych zabaw kapslowych przypadał na początkowe klasy szkoły podstawowej. Jak wszystkie nasze zabawy podwórkowe tak i ta trwała pewien czas i się skończyła nawet nie wiem kiedy.