056 - Zrobienie siłowni.

Męstwa na siłowni nie wyrzeźbi się (powiedzenie ludowe). Na naszym podwórku powstawały przeróżne inicjatywy społeczne. Jedną z nich było zrobienie siłowni sportowej w pomieszczeniach piwnic jednego z bloków. Kuj żelazo póki gorące (powiedzenie ludowe). Do siłowni wchodziło się z klatki schodowej bloku mieszkalnego. Po wejściu przez drzwi klatki schodowej gdzie prowadziły schody w górę do lokali mieszkalnych a dół za drzwiami schodziło się do komórek lokatorskich nazywanych przez nas ogólnie piwnicami. W jednej z takich piwnic urządziliśmy sobie amatorską siłownię sportową.


Prawie każda grupa młodzieży z okolicznych podwórek miała taką siłownię w piwnicach blokowisk. Było to masowe zjawisko występujące w środowisku miejskim osiedli z "wielkiej płyty", w tamtych czasach. W jednych grupach kryły się one pod hasłem siłownia innych kanciapa czy piwnica. Były to miejsca do posiadówek, imprez i biesiadowania, czy tak jak u nas ćwiczeń fizycznych i kulturalnego spędzania czasu wolnego. Z inicjatywy młodzieży z naszego podwórka powstała siłownia w piwnicy siłownia sportowa. Zaadoptowaliśmy lokale komórek w bloku w którym było mieszkanie moich rodziców. Było to pomieszczenie składające się z dwóch komórek lokatorskich połączonych ze sobą. Było ono dosyć duże powierzchniowo w porównaniu z innymi komórkami w tej klatce. Były tam duże, ładne drzwi wejściowe okratowane i widne okno również okratowane. Piwnica była tak zabezpieczona, że czasami żartowaliśmy, że gdyby się paliło to byśmy się nie wydostali na zewnątrz i żywcem w niej spłonęli. Wcześniej, przed naszym zaadoptowaniem tych pomieszczeń ktoś w niej prowadził jakąś działalność gospodarczą bo piwnica różniła się od innych piwnic była zadbana, dobrze zabezpieczona i bardzo duża. Nasza piwnica w odróżnieniu od innych osiedlowych oficjalnie była zapisana w administracji osiedla na rodziców jednego z kolegów i co miesiąc przez nas opłacana. Żeby zapisać taką piwnicę trzeba było uzyskać zgodę 80 procent mieszkańców klatki. na takie przeznaczenie użytkowania jak siłownia społeczna, żadna działalność gospodarcza. My mieliśmy prawie 100 procent. Jedna osoba z klatki się nie zgodziła. Jedna jaskółka wiosny nie czyni (powiedzenie ludowe). Taki starszy, dziwny facet chyba nas nie rozumiał i nam nie podpisał zgody. Czegoś się wystraszył chyba, że mu chcemy jego piwnicę chcemy zabrać. To było mało istotne bo mieliśmy wystarczającą ilość podpisów. Kwestią umowną co miesiąc składaliśmy się na opłaty czynszu do administracji za siłownię. Była to nieduża kwota bo było nas kilkunastu członków. Po przystosowaniu pomieszczeń skompletowaliśmy sprzęt do ćwiczeń. Podczas korzystania z siłowni systematycznie dbaliśmy o jej stan techniczny i czystość. podnosiliśmy stan wyposażenia sprzętu przez uzupełnianie i modernizację. Pomieszczenie siłowni to był jeden prostokątny pokój ok 6 na 4 metry. W pomieszczeniu ściany były pomalowane farbą olejną do wysokości 150 cm. od ziemi. Taka lamperia z farby, łatwo ścieralna powłoka. powyżej lamperii pomalowana zwykła farba kredowa. Na głównej ścianie duże stare lustro. Na ścianach bocznych plakaty z kulturystami. Na podłodze mieliśmy stare sztukowane wykładziny i dywany poprzynoszone przez nas z domów. Pod oknem stało stare rozkładane łóżko turystyczne. Na jednej ze ścian zamontowany był metalowy wyciąg do ćwiczeń, samoróbka. Mieliśmy dwie ławeczki ze stojakami. Dwie sztangi z łącznym obciążeniem ponad 200 kg, kilka hantli, skręcanych ze zmiennym obciążeniem. Siłownia była wystarczająco wyposażona żeby móc w niej ćwiczyć w sposób amatorski. Większość odważników była robiona przez nas na zamówienie lub toczona na warsztatach szkolnych i zakładach pracy. Sprzęt był robiony przez nas albo organizowana na różne sposoby. Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka (powiedzenie ludowe). Poza sportami siłowymi w siłowni spędzaliśmy czas wolny na posiadówkach, grach karcianych, planszowych, wspólnym oglądaniu filmów z magnetowidu, wygłupach. W tamtych czasach magnetowidy były oznaką luksusu.


Miało je w domach kilu kolegów. Robiło się zrzutę na wypożyczenie kaset wideo z filmami albo ktoś przynosił kasety z przegranymi w domu filmami. Przegrywało się filmy w ten sposób że wypożyczony film z wypożyczalni kopiowało się w domu poprzez podłączenie do siebie dwóch magnetowidów. Z początku filmy w wypożyczalniach nie miały żadnych zabezpieczeń, nawet niektóre z nich były powielane przez właścicieli. Takie  kasety video z filmami z wypożyczone albo pochodzące z domowych zbiorów przynosiło się razem z zestawem do oglądania a był to telewizor, odtwarzacz lub magnetowid i wspólnie w siłowni oglądaliśmy filmy. O siłownię trzeba było systematycznie dbać, sprzątać remontować, naprawiać sprzęt Raz na tydzień lub dwa tygodnie, zazwyczaj w soboty mieliśmy dni gospodarcze. Zbierało się  kilka wyznaczonych osób i robiliśmy sprzątanie siłowni. Wyglądało to w ten sposób, że ktoś przynosił odkurzacz, ktoś inny zmiotki szufelki, wiadra z wodą, ścierki i robiliśmy generalne porządki. Mycie, sprzątanie, odkurzanie, trzepanie dywanów. Każdy z nas członków musiał co najmniej raz w miesiącu uczestniczyć w sprzątaniu. Nigdy tego nie pilnowaliśmy. Przeważnie podczas sprzątania przychodzili wszyscy, kto tylko mógł. Były wtedy takie wygłupy i żarty, że każdy chciał w nich uczestniczyć. Przychodziło nas aż za dużo osób, trzeba było część wyganiać bo przeszkadzali. Podczas prac techniczno-porządkowych towarzyszyły nam przeróżne wygłupy i zabawy. Jedna z nich to była zabawa tak zwana "na portfel". Okno siłowni wychodziło na ścieżkę skracającą drogę chodnika przechodzącą obok bloku. Była to bardzo uczęszczana ścieżka przez okolicznych mieszkańców. Przechodziło nią bardzo dużo osób zwłaszcza w sobotnie popołudnie. Podkładaliśmy na ścieżce portfel z jednej strony przymocowany do żyłki wędkarskiej. Portfel był wypchany papierami i wyglądał bardzo kusząco tak jakby było w nim dużo pieniędzy. My byliśmy schowani w piwnicy przez okno obserwowaliśmy portfel trzymając drugi koniec żyłki. Przechodzący ścieżką ludzie nabierali się uważając, że znaleźli portfel. Gdy próbowali go podnieść my ciągnęliśmy za żyłkę i portfel im uciekał. Zabawę mieliśmy przy tym niesamowitą, ubaw po pachy. Gdy ludzie się orientowali, że sobie z nich żarty robiliśmy to odchodzili speszeni. Raz facet się zorientował, że to portfel jest na żyłce. Stanął na nią i zerwał z niej portfel. Podniósł go i zabrał ale po paru krokach wyrzucił. To była nasza ulubiona zabawa, po pewnym czasie większość mieszkańców pobliskich bloków ją znała i nie nabierali się na nią. Pewnego razu podczas takiego dnia gospodarczego wygłupialiśmy się na całego, było bardzo głośno i któryś z mniej przychylnych nam sąsiadów zawiadomił administrację. Przyszli na kontrolę komisyjnie w kilku pracowników administracji, my mówiliśmy ADemu. Akurat skończyliśmy sprzątanie. Zostało tylko nas kilku, większość osób poszła już do domów. Naleciała nas ochota na partyjkę szachów. Gdy weszła komisja zostało nas trzech w tym dwóch grało w szachy a jeden się przyglądał,. Siłownia była wysprzątana, wywietrzona, czysta i pachnąca. Porozglądali się trochę. Komisja z administracji zapytała czy będziemy malować siłownię to oni w ramach wsparcia jakieś farby zorganizują. Z fartem, że pomyślnie dla nas przeszła kontrola. Podejrzewaliśmy, że któryś, "uprzejmy" sąsiad nas podkablował do administracji bo zazdrość tyłek ściskała że mamy takie duże pomieszczenie do dyspozycji i pewnie chętnie by je przejął dla siebie. Hałasy z siłowni były pretekstem do wezwania pracowników administracji. Siłownia poza miejscem kształtowania ciała spełniała również funkcję, miejsca spotkań towarzyskich. Jak była kiepska pogoda na podwórku i nie dało się siedzieć na placu bo na przykład padało. Leje jak z cebra (powiedzenie ludowe). spotykaliśmy się w siłowni i siedzieliśmy tam godzinami grając w karty, słuchając muzyki, oglądając filmy. Siłownia była takim stworzonym przez nas miejscem w którym mogliśmy pod dachem spędzać czas wolny. Obecnie podobną funkcję pełnią świetlice osiedlowe dla dzieci i młodzieży. Tylko jest taka różnica, że nas nikt nie musiał pilnować i nie mieliśmy wyznaczonych godzin przebywania. Mieliśmy niepisane zasady i regulaminy których musieliśmy przestrzegać. Za niewłaściwe zachowania mieliśmy system kar np: zakaz wstępu na jakiś czas do siłowni włącznie z całkowitym wyrzuceniem. W siłowni spędzaliśmy czas przesiadując do późnych godzin nocnych. Rodzice się o nas nie martwili bo wiedzieli gdzie jesteśmy Jak jakiś rodzic bardzo się za kimś "stęsknił" to podchodził pod okno i stukał w szybę lub wołał, żeby iść do domu. Nie chce góra przyjść do Mahometa, musi Mahomet przyjść do góry (powiedzenie ludowe). Zrobienie i prowadzenie siłowni było naszą podwórkową inicjatywą społeczną. Uprawianie sportów siłowych w pewnej mierze przyczyniło się do wyboru przez kilku kolegów z podwórka uczelni sportowych.