037 - Ucieczka za granicę.

Wszystko dobre, co się dobrze kończy (powiedzenie ludowe). Może to nie było do końca zabawne ale cała ta sytuacja skończyła a szczęśliwie. Grupa kolegów podczas cowieczornych posiadówek na placu przed blokiem, rozmawiała o lepszym życiu poza granicami polski, snuli plany i debatowali o dobrobycie krajów europy zachodniej. Pewnego dnia wieczorem któryś z nich zarzucił pomysł, żeby uciec za granicę. Nie ma to, jak we własnym domu (powiedzenie ludowe). Od pomysłu do realizacji niedaleko. Dokładnego planu ucieczki nie było, ale był pomysł. Podczas kolejnych wieczornych posiedzeń na podwórkowej ławce pod blokiem temat przewodnim była  o ucieczce za granicę kraju. Co wieczór następowało rozwijanie tematu. Pobudzane wyobraźni i snucie marzeń o zagranicznej podróży i życiu w lepszym świecie. Jakim wtedy w naszych wyobrażeniu było życie na zachodzie europy. Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie (autor Paulo Coelho). To były marzenia i wyobrażanie sobie przebywanie na co dzień w takim przepychu co znaliśmy tylko z niemieckich katalogów sklepowych. Prasa zachodnia była kolorowa i pełna przepychu, dobrobytu, słodyczy, zabawek itd. Były w niej artykuły spożywcze i przemysłowe, zabawki, ubrania, rzeczy których w u nas w sklepie nie można było nawet zobaczyć na półkach. W świecie w którym żyliśmy brakowało nam na co dzień wszystkich podstawowych artykułów.  Marzyliśmy o zagranicznym dobrobycie, który znaliśmy głównie z filmów, gazet i opowiadań. Nakręceni własnymi opowiadaniami i marzeniami postanowiliśmy,  że kilku z nas ucieknie za granicę. Uciekinierzy obiecali, że jak tylko przedostaną się poza granicę to będą nam przysyłać różne wymarzone rzeczy a później nas do siebie ściągną. Zaczęliśmy przygotowania do wyprawy mającej odmienić nasze życie. Miała to być ucieczka z kraju socjalistycznej biedy do kraju demokratycznego dobrobytu. Przygotowania trwały codziennie. Jednego kolegi ojciec pracował w Niemczech, od tego kolegi gromadziliśmy mapy Niemiec i marki (waluta niemiecka). Jego ojciec kiedy popił alkoholu to rozrzucał pieniądze po domu i później nie mógł się ich doliczyć wtedy korzystając z okazji podbierał mu systematycznie kasę. Mapy polski każdy z nas miał w domu więc z nimi nie było problemu. Brakowało nam map Czechosłowacji. Miał je kolega, którego postanowiliśmy nie wtajemniczać.Więc mapy Czechosłowacji nie mieliśmy. O naszym planie wiedziało niewiele osób bo strach było wtedy o takich rzeczach rozmawiać. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem (powiedzenie ludowe). Knuliśmy przebieg ucieczki podczas codziennych posiadówek na placu przed blokiem. Nasz Plan był owiany tajemnicą. Wtajemniczone były tylko wybrane osoby. Nasze knucia i prowadzone na ten temat rozmowy były bardzo ostrożnie prowadzone. O tej naszej próbie ucieczki niewiele osób wtedy wiedziało i zapewne niewiele wie do tej pory. Pewnego wieczora pojęliśmy decyzje, że czterech z nas ucieka. Planowana ucieczka miała się odbyć w piątek rano. Poprzedniego dnia w czwartek poczyniliśmy przygotowania. Wieczorem przynieśliśmy mapy, jedzenie, pieniądze na drogę, każdy przynosił co mógł, tak żeby rodzice w domu się nie zorientowali, że coś szykujemy. Pieniądze składkowe miały być przeznaczone na bilety i podróż. Z walut mieliśmy: polskie złotówki, czechosłowackie korony i niemieckie marki. Grosz do grosza, a będzie kokosza (powiedzenie ludowe). Zorganizowaliśmy prowiant na drogę i nasi wybrańcy mieli wyruszyć w podróż do lepszego życia kolejnego dnia rano o świcie. Tak jak było zaplanowane rano wyruszyli w podróż.


Reszta osób pomagająca w przygotowaniach do ucieczki jak co dzień rano poszła do szkoły na lekcje. Byliśmy ciekawi czy ucieczka się powiodła ale nic nie wiedzieliśmy poza tym, że kolegów nie było w szkole co dla nas świadczyło o tym, że wyruszyli i są w drodze. Komu w drogę temu czas (powiedzenie ludowe). Pytaliśmy o nich w szkole i nikt nie wiedział gdzie są, co świadczyło o tym, że wyruszyli. Po szkole nie było ich w domu czyli w naszych założeniach byli cały czas w drodze. Kolejnego dnia pojawiły się pierwsze plotki, że zatrzymała ich milicja gdzieś w górach, na południu polski. i czekają na przewiezienie do miejsca zamieszkania. Podobno złapali ich jak podróżowali w kierunku Morskiego Oka. Z opowiadań znamy taką historię bo prawdy pewnie nikt się nie dowie. Gdy jechali autobusem kierowca zapytał ich: Gdzie jadą sami, bez rodziców? odpowiedzieli, że do babci do Morskiego oka. Kto pyta, nie błądzi (powiedzenie ludowe). W tej okolicy były tylko góry i Park Narodowy i nikt tam ne mieszkał. Skąd oni mieli to wiedzieć? Kierowca zorientował się, że chłopcy kłamią i zawiózł ich na pobliski komisariat milicji. Z komisariatu milicja przewiozła ich do miasta rodzinnego. Po powrocie koledzy dostali szlabany, nie mogli wychodzić z domów ani z nikim o tym rozmawiać. Jakiś czas nie chodzili do szkoły. Kontakt z nimi był dopiero po kilku tygodniach. Bardzo mało mówili o tej ucieczce. Rodzice musieli wyciszyć sprawę, żeby nie było afery. Cała sytuacja mogła się skończyć dla nich dramatycznie. Po pierwsze, ze względu na górskie szlaki w Tatrach, które są bardzo niebezpieczne dla osób nie zaprawionych w chodzeniu po górach. Po drugie, konsekwencje ze strony aparatu władzy. Kar prawnych nie mieli, może dla tego, że niewiele osób o tym wtedy wiedziało i zapewne do tej pory niewiele osób o tym wie. tę ucieczkę zapewne pamiętają tylko te osoby które ją knuły i w niej brały udział. Po nieudanej ucieczce nie wiele o niej mówiliśmy, unikało się tego tematu, bo mógł skończyć się dla nas fatalnie. Mieliśmy rację w swoim milczeniu, bo trochę później ukazał się głośny film "300 mil do nieba".
Źródło: youtube Uciekinier z PRL gościł w Wieluniu TVK WSM


O chłopcach, którzy zmieniając swoje życie uciekają  do Danii pod podwoziem TIR-a. W filmie było pokazane jak władze rozprawiły się z rodzicami chłopców którzy uciekli za granicę. Ówczesne władze zapewne nie przepuściły by takiej okazji żeby odpowiednio nagłośnić i przykładnie ukarać próbujących takiej ucieczki. Musieliśmy milczeć i nikomu nie mówić o tym co się wydarzyło. Podczas naszego planowania i realizacji ucieczki nic nie wiedzieliśmy o bohaterach filmu "300 mil do nieba". Akcja naszej ucieczki przebiegała mniej więcej w tym samym czasie co ucieczka bohaterów wydarzeń na podstawie których nakręcono film. Były to lata w których wielu młodych ludzi marzyło o lepszym życiu i próbowało takich akcji. Żeby być szczęśliwym, dodawaj do tego, co masz, i odejmuj od tego co pragniesz mieć (powiedzenie ludowe). Nikt z nas nie zdawał sobie wtedy sprawy z powagi sytuacji i konsekwencji tej ucieczki, traktowaliśmy ja raczej jako zabawa.