015 - Jeżdżenie z tyłu za autobusami komunikacji miejskiej.


Jeżdżenie z tyłu za autobusami komunikacji miejskiej. 

Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie (autor Paulo Coelho). Jedną z oryginalnych zabaw mojego dzieciństwa było jeżdżenie z tyłu za autobusami komunikacji miejskiej. Od południowej strony osiedla była ulica dwupasmowa o niewielkim natężeniu ruchu samochodowego po której jeździły dwie linie autobusów. Obie linie jeździły w stronę centrum
Foto z portalu społecznościowego facebook ze strony Fotokielce Galeria Kielc



Po wschodnie i zachodniej stronie osiedla również były ulice po których jeździły autobusy miejskie ale one były bardziej ruchliwe, na nich ruch samochodowy był dużo większy. Na ulicach po południowej stronie osiedla były po dwa przystanki autobusowe na każdym pasie ruchu w sumie cztery. Zabawa polegała na jeżdżeniu za autobusem od jednego do drugiego przystanku. Podróżowaliśmy trzymając się tylnej maski na silniku autobusu, dokładnie rączki do otwierania osłony stojąc poza wnętrzem pojazdu. Było to bardzo ryzykowne, takie przejażdżki były ryzykowne i mogły się zakończyć tragicznie. W momencie gdy autobus podjeżdżał na przystanek podchodziliśmy ukradkiem od tyłu do autobusu i stawaliśmy na stopniu wystającym z tyłu auta i łapaliśmy się rączki, Gdy autobus zatrzymywał się na przystanku po pasażerów wchodziło się na schodek i trzymając rączki jechało do następnego przystanku do momętu gdy znowu zatrzymywał się po pasażerów  zeskakiwało się na ulice. Gdy na kolejnym przystanku autobus się nie zatrzymał pojawiał się problem bo zazwyczaj jechał na następny przystanek, który był na ruchliwej ulicy..
Źródło youtube Najzabawniejsze Polskie Kroniki Filmowe- Lata 60/70 Dokument Polski



Zabawa była ryzykowna bo można było spaść w czasie jazdy na ulicę lub zostać zatrzymanym przez kierowcę autobusu lub pojazdu jadącego za nim. Zeskoczyć bezpiecznie można było dopiero po zatrzymaniu się pojazdu, na przystanku lub światłach sygnalizacji. Pewnego razu miała miejsce taka sytuacja gdy autobus nie zatrzymał się na kolejnym przystanku i jechał w stronę centrum. Wjechał na ruchliwą ulicę ale zatrzymała go sygnalizacja świetlna i w tym czasie zeskoczyliśmy za ulicę i uciekliśmy.  W czasie jazdy zeskoczenie było to trudne ale możliwe. Innym razem żaden pasażer nie wysiadał na przystanku i kierowca zwolnił ale się nie zatrzymał. Gdy autobus zwolnił my zeskoczyliśmy na jezdnię. Podczas tego skoku poturlaliśmy się jak piłki za autobusem, poobijani więcej już tak nie zeskakiwaliśmy. Po przejechaniu odległości od przystanku do przystanku przechodziło się na drugą stroną ulicy i jechało z powrotem w ten sam sposób. Cała frajda polegała na kursowaniu autobusem w niebezpieczny sposób. Pewnego razu autobus nie zatrzymał się na drugim przystanku i na sygnalizacji po drodze, chyba nikt nie wysiadał i miał zielone światło. Pojechał dalej do w stronę centrum miasta na ruchliwą ulicę. Wjechał w ulicę gdzie jechał samochód jeden za drugim co było bardzo ryzykowne. 
 Fot. Kaz Knap. Foto z portalu społecznościowego facebook ze strony: Kielce na przestrzeni lat

 
Inne samochody jechały za autobusem, widząc nas z tyłu trąbiły i mrugały światłami. Skoczyć nie mogliśmy bo autobus jechał za szybko. Baliśmy się, że kierowca zatrzyma autobus i nas dopadnie, albo kierowca auta jadącego za nami nas złapie. Kierowca autobusu albo nie zauważył sygnałów od innych kierowców albo nie chciał sobie robić kłopotów z łapaniem nas bo zatrzymał się na przystanku i wtedy udało nam się zeskoczyć i uciec. Kierowca po zatrzymaniu autobusu tylko wysiadł i nas kawałek pogonił. Wszystko dobre, co się dobrze kończy (powiedzenie ludowe).